W ekspresowym tempie powrzucaliśmy do torby kilka najpotrzebniejszych rzeczy i już po chwili byliśmy w drodze.
Pakowanie się w biegu nie było zbyt mądre bo oczywiście zapomnieliśmy zabrać jakieś ciepłe rzeczy. Efekt był taki, że miałam jedna bluzę z długim rękawem i kilka bluzek bez rękawów. Chyba nie muszę pisać że troszkę wymarzłam ;) A ponieważ pakowałam również M. jemu również nie wzięłam ciepłych rzeczy. Przynajmniej marzliśmy oboje ;)
Jechaliśmy w ciemno, bez sprecyzowanego celu podróży. No i w końcu dotarliśmy, choć w zasadzie to ja wybrałam cel. Było wspaniale, choć troszkę mniej swobodnie poczułam się gdy M. powiedział że był w tej miejscowości ze swoja eks małżonką. Najgorsze jak się dowiedziałam że w zasadzie wybrałam miejsce noclegowe na przeciwko tego w którym kiedyś byli razem... Na całe szczęście powiedział mi o tym jak już wracaliśmy, bo miałabym cały wyjazd zepsuty.
Najgorzej było z powrotem bo nie mogliśmy się wydostać. Drogi były zaśnieżone i pełne powalonych drzew. Staliśmy w dwóch korkach, ostatecznie zdecydowaliśmy wrócić i pojechać przez Czech. Zajechaliśmy szczęśliwie, choć w dużym stresie.
Jutro wracamy do pracy... Trochę szkoda że tak szybko minął czas relaksu :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz