czwartek, 28 sierpnia 2014

Chwile szczęścia i radości

W moim życiu jest teraz niewiele beztroski. Dwójka małych dzieci, dochodzący nastolatek, ogromny dom do ogarnięcia. Sporo jak na jednej, niewyspanej głowie. Mimo to jakoś daję radę i w tym wszystkim co się teraz dzieje potrafię odnaleźć dużo radości. Życie składa się z wielu ulotnych chwil, takich nad którymi człowiek pragnie się zatrzymać na dłużej i takich od których ucieka myślami. Na szczęście teraz w moim życiu jest więcej spokoju, a dzięki temu potrafię docenić to co mam.
Wczoraj byliśmy z M na obiadku i gdy tak siedzieliśmy sobie przy stole, M nagle stwierdził, że cieszy się, że jest nas tyle (tzn. że mamy tyle dzieci). Jego zdaniem nasze życie jest dzięki temu bardziej kolorowe i pełne. Rozglądał się po sali i obserwował rodziny z jednym dzieckiem. Nie chciałby się zamienić z nimi. Dlaczego? Dlatego, że tym dzieciom czegoś brakuje, że są takie "małe stare" jak to ujął, a ja chyba się z nim zgadzam w tej kwestii. I pewnie zaraz się okaże, że ktoś mógł się obrazić tym twierdzeniem, ale nie taki jest cel. Oboje z M jesteśmy jedynakami, do tego M przez wiele lat miał w domu syna "jedynaka" i teraz widzi ogromną różnicę. Nie chodzi tylko o jego odczucia, ale również o spostrzeżenie w związku z obserwacją najstarszego syna S.
Ja też widzę tę przemianę. S jest innym dzieckiem. Jakby się na nowo odrodził. Dla tego dziecka posiadanie rodzeństwa dodało jakiegoś smaku w życiu. S nigdy nie szalał tak, nie bawił się tak beztrosko, mimo iż w sumie dzieli go z braćmi duża różnica czasu. Widzę też jaki szczęśliwy jest Alex. Uwielbia S i ciągle ciągnie go za rączkę by się z nim bawił. W tym wszystkim nie zapomina też o swoim najmłodszym braciszku, do którego podbiega, przytula się do niego i całuje go.
Wiem, troje dzieci to potrójny kłopot i potrójne koszty utrzymania. Nie będzie łatwo. Czasem może gorsze jeansy (nie firmowe), tańsze buty, czy brak wakacji... Ale na co dzień mamy siebie i choć w tym roku znowu nie byliśmy na wakacjach, jestem szczęśliwa... Wakacje w domu dają wiele radości, gdy widzę uśmiechnięte buzie dzieciaków :))

wtorek, 5 sierpnia 2014

Morze miłości

Patrzę na Maxia i nie mogę nacieszyć oczu. Mój mały skarb, który przysłonił mi cały świat. Jestem zakochana po uszy! Cieszę się każdą chwilą z nim spędzoną, każdym dotykiem, uśmiechem, nawet płaczem... Nawet karmienie, które przez ponad 2 tygodnie było okupione dużym bólem i gorączką z powodu zapalenia piersi, nie były mnie w stanie zdołować i zniechęcić. Owszem bywam zmęczona, czasem nawet bardzo, ale i tak kocham moje dwa małe skarby :*