wtorek, 31 stycznia 2012

Ploteczki przy herbatce

Wpadła do mnie Mizia na ploteczki przy herbatce. Standardowo była by kawa, ale ze względu na wieczorową porę zdecydowałyśmy się na coś "lżejszego".
Rozmawiałyśmy o ostatnich wydarzeniach i ogólnie o naszych związkach. Obie mamy facetów po przejściach i z bagażem, a to jak wiadomo sprawy nie ułatwia. Mizia jeszcze ze swoim partnerem nie mieszka, ale wszystko ma się wkrótce zmienić. Jej Daniel świata poza nią nie widzi i widać że naprawdę bardzo ja kocha. Są ze sobą tak krótko, a maja już tyle poważnych planów. Troszkę mi żal, że ja i M, żyjemy raczej z dnia na dzień. Być może po części z mojej winy, bo całkowicie odcinam się od poważniejszych rozmów. Chyba chcę go w ten sposób ukarać, że zwlekał, że czekał nie wiadomo na co, że tak wiele razy zranił moje uczucia. Zabrał mi kiedyś poczucie bezpieczeństwa, a ja do tej pory nie pozwoliłam mu tego odbudować. 
Nie chcę się zgodzić na przeprowadzkę do jego mieszkania, bo to nie moje mieszkanie, więc nie będę się tam czuła jak u siebie. 
Potrzebuję oazy, miejsca do którego zawsze mogę wrócić i wracam.W tych moich kątach nie widzę już małża, nie przypomina mi się przeszłość. Widzę głównie teraźniejszość, a obraz przeszłości jest coraz bardziej zamglony. Czasem przez głowę przebiegnie jakaś zbłąkana myśl, że w tym miejscu rozmawialiśmy z małżem o czymś konkretnym. Ale to tylko ułamki sekund, które coraz trudniej powiązać z konkretną sytuacją.
Chyba czuję, że pogodziłam się z przeszłością. Kiedyś na początku męczyło mnie poczucie wini, teraz wiem, że w gruncie rzeczy dobrze zrobiłam.
Teraz oboje (ja i małż) układamy sobie życie tyle że oddzielnie. Myślę że w gruncie rzeczy jesteśmy szczęśliwi, a razem już nie potrafiliśmy być.
Z M. tak wiele przeszłam, a mimo to łączy nas silniejsze uczucie. To chyba jednak coś znaczy. 

czwartek, 26 stycznia 2012

Sympatia pozostaje

Sympatia pozostaje, choć toczymy własne nowe życia. To ważne i budujące, że nie zawsze musi pójść na noże. Wczoraj ex napisał sms, który aż mnie wzruszył i zrobiło mi się tak jakoś miło na duszy. Naprawdę miło się gawędziło, po prostu jakoś tak po przyjacielsku.
"Mi też było miło, a w życiu to już tak jest jak się chce iść do przodu to nie ma co się oglądać za siebie i należy się cieszyć każdym następnym dniem i mam nadzieję że też tak myślisz. 
Nie chcę też abyś myślała że skoro jestem szczęśliwy to oznacza że zrobiłaś mi przysługę, bo to oznaczałoby  że z Tobą byłem nieszczęśliwy, a wcale tak nie myślę, wręcz przeciwnie i dziękuję losowi, że gdzieś nasze drogi się skrzyżowały, bo gdyby nie Ty, to dzisiaj nie byłbym w tym miejscu w którym jestem."
Myślę że można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi i to dowód na to, że można się rozstać po ludzku.

wtorek, 24 stycznia 2012

Jak przez mgłę

Jak przez mgłę pamiętam dzień rozwodu. Niby byłam wszystkiego świadoma, ale to wszystko było takie nierealne. Jak przez sen obserwowałam wydarzenia jakby stojąc z boku.
Pamiętam że byłam wcześniej, stałam na zewnątrz bo było jakoś tak przyjemnie na dworze. Patrzyłam na budynek i zastanawiałam się jak to będzie. Zrobiłam zdjęcie, nawet nie wiem po co. Budynek nie wyglądał groźnie, ale ludzie którzy kręcili się na zewnątrz mieli zatroskane twarze.

     Widziałam się dzisiaj z ex małżem stąd chyba te wszystkie wspomnienia/przemyślenia. Miło się gawędziło. Wypiliśmy kawę i pogadaliśmy o tym co u nas słychać. Dużo gadaliśmy, jak starzy dobrzy znajomi. Nawet się okazało, że oboje wymieniliśmy telefony na ten sam model tylko wersje kolorów różne. Głównie mówił on, a ja słuchałam. Są w trakcie przeprowadzi. Powodzi się im dobrze. Mają sporo planów na przyszłość i chcą zalegalizować związek. Jego partnerka naciska bo chciała by mieć ślub. Małż powiedział, że bardzo ją szanuje i choć sam raczej nie potrzebuje legalizować związku, zrobi to dla niej. Kupił już nawet pierścionek zaręczynowy. Planuje się oświadczyć w walentynki. Jego partnerka bardzo pragnie też dziecka i być może zaczną nad nim już pracować.
Dziwnie się tego słuchało. Nawet nie wiedziałam co mam powiedzieć. Gdy zapytał o moje plany stwierdziłam, że w zasadzie nie mam żadnych konkretnych. Ślubu nie planujemy, a w kwestii dziecka to się okaże, na pewno w ciągu najbliższych lat trzeba się o nie postarać.
Nie wspomniałam, że już pracujemy nad dzieckiem i po prostu nie wychodzi. Jakoś zrobiło mi się przykro, a poza tym uznałam, że to nie jego sprawy tylko moje i M.
Wygląda na to że małż jest szczęśliwy, a ja w sumie to nie wiem co powinnam czuć w takiej sytuacji. Byliśmy ze sobą jakieś 10 lat, wiele nas łączyło, ale nie wyszło. Teraz żyję z M. ale już nie myślę o byciu na zawsze. Jeszcze na początku myślałam, ale teraz już jakoś nie.
Wiem że muszę też myśleć o sobie.
Po spotkaniu z małżem, choć było sympatyczne, wracałam jakaś rozbita. Jak tylko wsiadłam do samochodu, noga sama jakoś wciskała na gaz. Jechałam szybko, w połowie drogi dotarło do mnie, że to niebezpieczne. Na chwilę zwolniłam, ale potem pomyślałam, ze w zasadzie nie mam nic do stracenia. Jestem sobie samodzielna jednostką, istnieniem, które gdy zniknie nic nie zmieni. 
Właśnie dlatego tak trudno mi patrzeć na M. i jego syna... M. ma już dla kogo żyć. Ja po prostu sobie jestem...

piątek, 20 stycznia 2012

Przy kawie

Jestem sama. Wysłałam M. na siłownię, a sama wzięłam się za sprzątanie, bo jakoś mnie energia roznosi. Teraz mam chwilkę przerwy i zaraz wracam do dalszej pracy ;)
W ramach relaksu postanowiłam napisać kilka zdań.
Popijam małą kawkę, zajadam się pysznymi czekoladkami... naprawdę polecam.

W tle piosenka która jakoś mnie ostatnio prześladuje czyli Somebody That I Used To Know

Bardzo fajne słowa i jakoś tak siedzą mi w głowie.

Od dzisiaj do niedzieli mamy S. więc o spokoju można zapomnieć. Cieszę się więc chwilą którą mam, tym bardziej, że jutro niestety również muszę iść do pracy. Sytuacja jest podbramkowa, musiałam więc ściągać na sobotę cały dział, mam nadzieje że praca pójdzie sprawnie i jakoś się obrobimy.
W niedzielę na kawę przyjeżdżają rodzice M. więc weekend zapowiada się intensywnie ;)
Właściwie to dziwne, że jestem taka podekscytowana, bo w zasadzie nie jest różowo. Ex M. znowu chce jakieś pieniądze, bo jej ciężko, bo mieszkanie kupiła, bo to wszystko ją teraz kosztuje, cała ta przeprowadzka, a dziecko ma jakąś letnia szkołę...
Nie wiem już chyba po mnie to wszystko spływa i odrzucam od siebie to co złe. Nie wiem co zrobi M. choć oczywiście moje zdanie zna. Teraz żyje ze mną i o mnie ma dbać. Dzieckiem zajmuje się naprawdę sporo i alimenty płaci bardzo duże, bo chce by S. było dobrze, ale... nie można przesadzać.
Dla mnie sprawa jest prosta. Gdyby to M. miał sporo wydatków nic by ją to nie obchodziło, więc dlaczego on ma się przejmować jej wydatkami. Za pieniądze które płaci jej co miesiąc może opłacić niejedną letnią szkołę, więc... Jeśli o mnie chodzi niech się wypcha :))

niedziela, 15 stycznia 2012

Uczucia

Myślałam, że tym razem będzie mi jednak łatwiej. Wydawało mi się, że już sobie wszystko poukładałam, ale to nie takie proste.
Okres się spóźniał, więc z nadzieją zrobiłam test, jednak wyszedł negatywny.
Wtedy emocje wygrały. Żal, smutek, pustka... Wiem nie ma co się przejmować, pewnie kiedyś się uda, niestety trudno wyłączyć uczucia.

środa, 11 stycznia 2012

Day Spa

Stres to nieodłączny towarzysz naszego życia.
Mnie zżera od środka, czuję to, ta praca mnie wykańcza i nie daje mi już żadnej satysfakcji. Tzn. sam rodzaj pracy jest naprawdę bardzo ciekawy i urozmaicony, jednak decyzje odgórne doprowadziły do ciężkiej sytuacji z którą nie daję sobie już rady. Nie ma szans by dział przerobił taki zakres prac do realizacji a będzie jeszcze gorzej już za kilka tygodni gdy jedna z dziewczyn pójdzie na długie L-4, a potem macierzyński i wychowawczy.
Dzisiaj mam dzień wolnego. Wykupiłyśmy sobie z mamą Day Spa i czekają nas, mam nadzieję same przyjemności :) Będzie  peeling cukrowy lub kawowy, nawilżenie, masaż gorącymi kamieniami ciała, peeling kawitacyjny, ampułka, masaż pędzelkowy i maska algowa na twarz, peeling, masaż, nawilżanie i parafina na dłonie, oraz mycie, strzyżenie, maska nawilżająca i modelowanie włosów.
Mam nadzieję że będę dzisiaj dopieszczona i odprężona :))
Naprawdę tego mi trzeba.