wtorek, 23 sierpnia 2011

Po burzy zawsze wychodzi słońce.

Był dzień ciszy. Potem M. delikatnie próbował jakoś do mnie dotrzeć. Nawet dokładnie nie wiem jak doszło do tego że w końcu zaczęliśmy w miarę normalnie rozmawiać. M. próbował mi wytłumaczyć, że to nie chodzi o przyjaźń, po prostu rozstali się w zgodzie i głupio by było po tylu latach znajomości udawać że nie pamięta o jej urodzinach. Jego słowa nie do końca do mnie trafiały. Powiedziałam, że nie ma przyjaźni między byłymi kochankami, a tłumaczenie, że ona go już nie pociąga jest mało kreatywne, bo to że teraz nie pociąga, nie znaczy że nagle znowu zacznie jak się np. pokłócimy.... Ja nie lubię kusić losu, dlatego kontakty z exami zawsze są mocno ograniczone.
Na razie jest dobrze. Nie chcę byś zaborczą zazdrośnicą. Powiedziałam, że moje zaufanie do niego jest mocno ograniczone i takimi zagrywkami tego zaufania na pewno nie odbuduje.
Jestem zła na siebie, że tak ostro zareagowałam, bo nie lubię okazywać uczuć i emocji. Odkrywanie wszystkich kart nigdy nie wychodziło mi na dobre. Fakt kocham go, ale co przyniesie jutro tego nikt nie wie.
Chciałabym mieć z nim dziecko, bo go kocham, a to jakie będą losy naszego związku... w dużej mierze zależy od niego. Jestem mądra i zaradną dziewczyna, na pewno nie będę się kurczowo trzymała kogoś kto mnie nie szanuje. To podstawa związku, wzajemny szacunek.

wtorek, 16 sierpnia 2011

I znowu nastały gorsze dni...

Wczoraj opętała mnie jakaś niesamowita złość i nienawiść w stosunku do exM. Wpadłam w szał gdy dowiedziałam się, że M. właśnie pisze sobie smski ze swoją eks, tłumacząc mi, że tylko jej składał urodzinowe życzenia, bo w końcu to wypada, bo tyle się lat znają, bo tyle ich łączy, bo ją lubi i w sumie się przyjaźnią. Oj wpadłam w straszną histerię, nie mogłam w to uwierzyć, że mi takie bzdury wygaduje, że z kolejną ex chce się zaprzyjaźniać. No szlag mnie trafił, że mi to robi!
Przecież już ex kochanka nie chce mu dać spokoju, bo tak się "zaprzyjaźnili" że żyć bez niego nie może, a teraz M. zacieśnia więzi ze swoją ex żonką. No chyba idiotkę ze mnie robi...
Wiele okropnych słów wczoraj padło, ścięliśmy się chyba na amen.
Leżę sobie teraz w łóżku sama z laptopem i wciąż nie wiem co z sobą zrobić. M. pojechał dzisiaj do syna, zakładam, że dalej zacieśnia relacje ze swoją eks żonką, ale chyba mam to głęboko w dupie i jak dla mnie może nie wracać.
Główna myśl jaka przez głowę mi przemknęła to taka, że dobrze, że w ciążę nie zaszłam. Coś jednak nad moją głową czuwa i nie pozwala pogrążyć się całkowicie.
Co przyniosą najbliższe dni nie wiem. M. twierdzi że przegięłam, że wszystko wyolbrzymiam, ja mam inne zdanie na ten temat, bo z eks kochanką też niby było wszystko skończone, a jak kazałam mu zerwać z nią kontakty to się okazało, że ona tego nie chce i do dziś pisze do niego smsy, bo nie może zrozumieć dlaczego on nie życzy już sobie kontaktu. Sam M. przyznał, że najwyraźniej z jej strony nie był to koniec, a teraz sam robi mi taki numer z eks żonką. Nie zniosę tego tłumu bab, bo dzielić się nie lubię. Chcę świętego spokoju i normalnego faceta który nie przyjaźni się z wszystkimi swoimi byłymi. Jeszcze mi tego brakuje by poza rodzinnymi imprezkami jeszcze razem na kręgle wyskakiwali, bo w końcu to przyjaciółka i czasem trzeba gdzieś razem wyskoczyć.
Mam już tego dość. Dzisiaj już nawet złościć się nie potrafię. Nie mam już siła walczyć z wiatrakami jak ten nieszczęsny Don Kichot.... Opadłam z sił.

środa, 10 sierpnia 2011

Test

Rano zerwałam się skoro świt i pobiegłam do łazienki. Usiadłam na toalecie, a serce waliło mi jak młot. Wyciągnęłam ulotkę, szybko ją przeczytałam i zabrałam się do roboty. Zamarłam na kilka sekund... co to będzie jedna, czy dwie kreski.... Och... oby dwie...
Siedziałam nerwowo w oczekiwaniu na to co się za chwilę wydarzy. Pełna nadzieli zerkałam to na zegar to na test, a czas jakoś strasznie się dłużył. Po chwili zobaczyłam wynik... tylko jedną kreskę i za żadną cholerę nie chciała się pojawić druga :(. Ponieważ nie mogłam w to uwierzyć zaczęłam dokładnie analizować test, a nuż, może jednak pod lampą dostrzegę bledziutką drugą kreskę... Niestety w ciąży nie jestem. Smutna przyczłapałam do łóżka i wtuliłam się w mojego M. Powiedziałam że właśnie zrobiłam test, a wynik mnie przygnębił, bo niestety nie jestem w ciąży. M. uśmiechnął się do mnie pocałował w czółko i przytulił mocno do siebie. Choć tłumaczył, że tak czasem jest i nie od razu zachodzi się w ciążę i tak było mi smutno, bo naprawdę chciałam zobaczyć te cudowne dwie kreski...

wtorek, 9 sierpnia 2011

Pełnia szczęścia

Wiele się wydarzyło...
Jestem szczęśliwa. Mijają kolejne dni, żyjemy sobie w spokoju i sielance.
Powitania M. nie trwały wiecznie, ale przyznam że były bardzo, bardzo namiętne. Kto wie co z tego może wyniknąć ;)
W ostatnią sobotę poznałam rodziców M. i muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że tak dobrze się to wszystko potoczy. Oboje byli mną zachwyceni, a ja czułam, że naprawdę mnie polubili. Wszystko zmierza ku dobremu... aż się boję, że to tylko sen i lada chwila się z niego obudzę.