wtorek, 29 stycznia 2013

Seksualność

Dzisiaj mija 6 tygodni od urodzenia Alexa. To teoretycznie koniec połogu i powinnam się już wygoić. U gina jeszcze nie byłam, dzisiaj zadzwoniłam i umówiłam się jutro na wizytę. Jest mi to bardzo potrzebne, bo mam ewidentną blokadę, z którą chyba sobie sama nie poradzę. Muszę iść do lekarza i usłyszeć że już się zagoiłam, że wszystko jest ok i mogę zacząć współżyć. Bez tego nie jestem w stanie rozpocząć współżycia. 
Sex jest dla mnie ważny, scala związek i brakuje mi tej bliskości. Nie chcę by seks odszedł w niepamięć, by przestał być ważny, by był czymś nieprzyjemnym, a boję się że tak się może stać. Boję się bólu, że pęknę, że jestem źle zszyta, że coś się źle zagoiło, że będę za luźna i przestanę czuć przyjemność...
Męczy mnie to. Patrzę na swoją pipkę i jest jakoś inaczej.... Mam na tyle dużą blokadę, że nawet sama boje się dotknąć swoich narządów płciowych. 
Ciekawe ile jest takich kobiet jak ja, takich które się boją seksu. Czuje się trochę jak dziewica. Chciałabym już zacząć współżyć, ale się boję bo wiem że będzie bolało i może być nieprzyjemnie ten pierwszy raz/razy.
Nie będę się czuła kobieco jeśli te sprawy jakoś się nie uregulują. Musze się jakoś przełamać i mieć nadzieję że nie będzie mi potrzebna żadna operacja, bo natura sama sobie poradziła i będzie jak dawniej.
Szkoda że wizyta jest dopiero jutro... Chciałabym być już po badaniu,

czwartek, 24 stycznia 2013

W skrócie

Czas płynie nieubłaganie. Za oknem zima, a marzy mi się już wiosna... Mały rośnie jak na drożdżach, czasem aż oczy przecieram ze zdumienia i zastanawiam się gdzie ta mała dupka którą wycierałam na początku ;)
M. znowu był na L-4 to już kolejne, najpierw miał problemy z żołądkiem  potem się przeziębił i teraz się zastanawiam co wymyśli w następnym tygodniu.
Wczoraj znowu byliśmy z Alexem w kinie, tym razem na polskim filmie "Sęp". Mały znowu był grzeczny i bez problemów zobaczyłam cały film.
W weekend może wybierzemy się wszyscy do Wrocławia, w odwiedziny do mojej psiapsióły A. To kawałek drogi, jakieś 200km i mam nadzieję że mały nie będzie marudny :)
A i jeszcze jedno nadal mam 5kg w nadmiarze i jakoś nie bardzo wiem jak się ich pozbyć zwłaszcza że słodkości tak mi smakują :/

środa, 16 stycznia 2013

Rozrywkowo

Dzisiaj byliśmy w kinie, ja i Alex, na "Gambit, jak ograć króla". Seans był o 12-tej dla mam z dzieciaczkami. Umówiłam się w kinie z koleżanką z pracy, która urodziła 2 m-c przede mną. Była to miła atrakcja. Fajnie że ktoś pomyślał o matkach, które siedzą ze swoimi maluszkami w domu. Każdy czasem potrzebuje wyjść do ludzi i miło spędzić czas. Nawet matka z dzieckiem ma prawo do rozrywki :))
Poza tym dzisiaj mijają 4 tygodnie życia mojego maluszka, więc w sumie fajnie to uczciliśmy. Mały szybko zaczyna rozrywkowe życie, w 4 tygodniu życia zaliczył już kino :))

*          *          *          *          *          *          *
Z wieczornych wieści. Posprzeczałam się z M. Wściekłam się bo chciał dać Alexa, S. na ręce. Jak twierdził M. pod nadzorem, ale ja dostałam szału. Nakrzyczałam na nich że to nie lalka i zabrałam małego. M. jest niepoważny. Tłumaczył że to miało być pod nadzorem i jak S. będzie siedział, ale szczerze mówiąc tak się wkurzyłam, że jakoś nie bardzo mnie przekonało te jego pod nadzorem. Alex to nie lalka i nie życzę sobie by go na rekach nosiło 10-letnie dziecko.Nie i koniec.
Moje zaufanie zostało mocno nadszarpnięte...

wtorek, 15 stycznia 2013

Przemęczona

Kolejny bank dał nam nadzieję, tzn. powiedział, że opinia jest pozytywna. Ale słyszeliśmy to już tyle razy że się po prostu nie napalam. Wiemy że mamy zdolność kredytową, co z tego jak wszystkie banki czepiały się jakiś bzdurnych "martwych" wpisów w księdze wieczystej. Część udało nam się już wykreślić, ale jest to czasochłonny proces i teraz musimy jeszcze złożyć zbiorowy pozew do sądu, dotyczący pozostałych wpisów  a wiadomo jak pracują sądy więc trochę to wszystko potrwa. Cóż zobaczymy, jak ostatecznie się sprawa rozstrzygnie....
Generalnie jestem przemęczona. Patrzę na siebie w lustro i widzę zaczerwienione, obolałe i podkrążone oczy. Opadam z sił. Mały jest od kilku już dni i nocy marudny. M. się pochorował i od tygodnia nie mogę liczyć na jego pomoc. Dosłownie padam na pysk... Na szczęście mam wsparcie w mamie. Zaproponowała że dzisiaj go weźmie na całe popołudnie, więc M. właśnie go do niej zawiózł. Potem jedzie do urzędu i po S. Zapowiedziałam że jak wrócą mają być cicho bo potrzebuje się wyspać i odpocząć, bo w przeciwnym razie się wykończę. Mam nadzieję że sen postawi mnie na nogi bo nie chciałabym by moje zmęczenie odbiło się negatywnie na S. Chłopak jest strasznie męczący. Ciągle na mnie wisi, na mnie i na Alexie, a ja doprawdy nie mam sił na niańczenie tych trzech chłopaków. Potrzebuję przede wszystkim ciszy i spokoju.
S. jest do tego stopnia męczący, że pomimo iż sama padam wolę wyjść z domu i spotkać się z koleżanką niż siedzieć z nimi. Nie wiem czemu taka jestem, mniej wyrozumiała, czy jak? Ale dostaję szału gdy nie mogę 5 min pobyć sobie sama ze sobą, albo z Alexem bo S. nie daje chwili wytchnienia. Do tego wszystkiego w kółko zadaje te same pytania, a ja nie mam siły ciągle na nie odpowiadać. Ostatnio nawet przestałam. Powiedziałam mu że nie będę odpowiadać na pytania na które odpowiadałam już co najmniej kilka razy, bo nie mam na to siły. Wytłumaczyłam, że to nie ładnie, bo to tak jakby mnie nie szanował, skoro nie słucha odpowiedzi. Tłumaczył że słucha, ale chce coś powiedzieć a czasem lubi tak gadać żeby gadać. No i ok ale ja nie muszę w tym uczestniczyć... Powiedziałam że chętnie odpowiem na jego pytania pod warunkiem, że będą sensowne, a zadawanie tych samych jest pozbawione sensu. Zobaczymy jak będzie teraz, wytrzymam te kilka dni, tylko się wyśpię. Wtedy znowu, będę bardziej cierpliwa i czuła. Wiadomo nie mogę na S. wyładowywać swoich frustracji, dlatego zagryzam wargi i staram się być miła, a jak mam taki dzień jak dzisiaj, że jestem przemęczona to po prostu wychodzę by nie zranić uczyć chłopca. Jak się trochę dotlenię i zajmę głowę czymś innym znowu wracam do formy ;)
No dobrze to idę do łóżka. Kto by pomyślał, że w południe będę leniuchować ;)

czwartek, 10 stycznia 2013

Jestem szczęśliwa

Po urodzeniu synka przez pierwszy tydzień było ciężko. Nie radziłam sobie z tym że jestem zamknięta w domu i moje jedyne zajęcia to karmienie i przewijanie synka oraz gotowanie i sprzątanie. Teraz kiedy wszystko "wróciło" do normy czuję się spełniona i szczęśliwa  Mały jest kochany, ale na szczęście zdrowy i to jest dla mnie najważniejsze. Moim głównym zajęciem nadal jest dokarmianie i przewijanie malca, ale na szczęście to nie jedyne zajęcia jakie mam :)
W weekend były zakupy w centrum handlowym, kino, wczoraj spotkanie z Mizią przy kawie w cukierni. Nie rezygnuję z siebie. Jestem bardziej zmęczona bo zdecydowanie mniej sypiam, ale nie jest najgorzej a nawet znalazł się czas na czytanie książki, co uważam za sukces :)
       Po przedłużaniu rzęs (tuż przed ślubem), bardzo się osłabiły. Zrobiły się krótkie i rzadkie. W związku z tym postanowiłam zainwestować w odżywkę do rzęs. Efekt powinien być już widoczny po miesiącu. Żeby porównać efekt zrobiłam zdjęcia przed rozpoczęciem kuracji i porównam z wynikiem po miesiącu oraz dwóch :)


A to odzywka o której pisałam. Koszt duży... niestety... około 200zł. Zobaczymy czy warto. Na pewno dam znać ;)

wtorek, 8 stycznia 2013

W telegraficznym skrócie.

Jakoś ostatnio rzadziej tu zaglądam. Chyba nie dlatego że brak mi czasu, choć może trochę też... Chyba po prostu nie chce was zanudzać moimi problemami związanymi z rodzicielstwem. Tzn. tych problemów nie ma za wiele, poza tym że noce już nie są tymi nocami co kiedyś ;) Brakuje mi takiej porządnie przespanej nocy, bez wstawania do małego i karmienia.
Jeszcze będąc w ciąży tez miałam problemy ze spaniem, głównie dlatego że biegałam do wc, ale wtedy taki przerywnik był kilkuminutowy, nie to co teraz. Czasem karmienie trwa jakieś 30 min a czasem nawet ponad 2h, bo mały przysypia przy jedzeniu a jak go odnoszę do łóżeczka to zaczyna się płacz i tak sobie wędrujemy tam i z powrotem.
Generalnie ja jestem już na chodzie i dobrze się z tym czuję, bo siedzenie w domu zupełnie mi nie sprzyja. W sobotę byliśmy z małym na zakupach w centrum handlowym i na obiedzie. Alex był super grzeczny większość czasu przespał, a my mogliśmy spokojnie buszować po sklepach i pałaszować obiadek. W niedzielę poszliśmy do kina na film "pokusa" (nie polecam), a Alexa podrzuciliśmy do moich rodziców :)
Mały rośnie jak na drożdżach, a przecież karmię go tylko mlekiem... ;)
Aż się nie mogę nadziwić jaki z niego mężczyzna rośnie, z dnia na dzień coraz większy i większy. Same zobaczcie :))