wtorek, 3 maja 2011

Styczeń 2008

30 stycznia 2008
Jestem już po wizycie u fryzjera… Nie mogłam wytrzymać i zadziałałam pod wpływem chwili! A co tam niech się co chce…J Mam inna fryzurę bardziej świeżą i od razu lepiej się czuję JNie ścinałam wiele z długości bo w końcu zapuszczam, ale mam dobrze wycieniowanie i od razu lepiej się czuje. Myślę że ten remoncik można zaliczyć do udanych choć muszę przyznać że obawy były. Jakoś nie mam zbyt dużego zaufania do fryzjerów i nigdy nie jestem pewna efektu końcowego.
Dobrze się czuję taka odmieniona… choć do szczęścia brakuje mi słoneczka za oknem! Wszelkie przemiany kojarzą mi się głównie z okresem wiosennym, a do wiosny niestety jeszcze daleko… L
Układy z mężownikiem są coraz bardziej dziwne. Nawet nie potrafię tego określić. Niby jesteśmy razem ale jakby osobno. Raczej traktuję to jak mieszkanie ze współlokatorem niż mężem…  ale może po tylu latach tak już po prostu jest…
Dwa i pół roku po ślubie i osiem lat „chodzenia”… całkiem sporo! Najlepsze lata mojego życia podarowałam właśnie jemu i dzisiaj chyba tego żałuję. Nie ma wspólnych zainteresowań i wspólnego spędzania czasu. Nawet zeszłoroczne wakacje spędziliśmy oddzielnie… To chyba nie jest zbyt normalne. Do pewnego momentu myślałam że tylko ja to widzę ale najwyraźniej on też zaczyna dostrzegać że coś jest nie tak. Kilka dni temu zapytałam go co czuje czy nie uważa że powinniśmy się rozstać skoro już nic nas nie łączy… A on na to że to nie jest dobry moment. Mam poczekać aż skończy szkołę i wtedy zobaczymy czy coś się zmieni a jak nie to on nie ma nic przeciwko… To zabolało. Bo zamiast korzystać z życia niańczę synusia mamusi, piorę, sprzątam, gotuję, a on może się w spokoju uczyć… I po co mi jeszcze jedno dziecko. Już teraz wszystko kręci się wokół jego szkoły a moje potrzeby nie są ważne. Właśnie dlatego nie czuję potrzeby powiększania rodziny, bo nie wydaje mi się że nasze małżeństwo ma szansę przetrwać więc nie ma sensu pakować się w dzieci.
Nie skomentowałam tego co usłyszała, nawet nie czuję się jakoś bardzo zraniona. Po prostu przyjęłam do wiadomości i już…
Nigdy nie sądziłam że moje życie małżeńskie właśnie tak będzie wyglądać… ale cóż na pewne rzeczy nie ma się wpływu.
6 groszy

29 stycznia 2008
Potrzebuję „remontu” J Mój Prezes ma takie fajne poczucie humoru i gdy przychodzę do pracy odmieniona (zmiana fryzury, koloru włosów…) zawsze zwraca na to uwagę i komentuje to mniej więcej tak: „ooo.. jesteś po remoncie aż miło popatrzeć”. Kurcze jak słyszałam to po raz pierwszy to nie mogłam skojarzyć o co mu chodzi… Dopiero po czasie zajarzyłam J I teraz za każdym razem jak to słyszę, zamiast robić dziwne miny, mam ubaw po pachy ;) Nie wiem skąd on wziął to powiedzonko ale bawi mnie nieziemsko i mam ochotę usłyszeć to znowu…
Największy szok był kiesy z blond włosów przefarbowałam się na ciemny brąz… Teraz już się przyzwyczaiłam i dobrze się czuję w takim kolorze. Jest bardzo naturalny, a o taki właśnie efekt mi chodziło. W zeszłym roku postanowiłam sobie że będę zapuszczać włosy bo mam takie pół długie a chciałabym takie do pasa JTylko że to zapuszczanie jest takie nudne i monotonne… Już nie mogę patrzeć na siebie w lustrze! Nie będę skracać włosów ale trochę je pocieniuję żeby nabrał puszystości bo ma już dość chodzenia w prostych strąkach z opaską na głowie… Przemyślę to jeszcze, prześpię się z tą myślą przez kilka dni i postanowię co zrobić… Myślę jednak że zdecyduję się na małe podcięcie… bo nie ma nic gorszego niż długie zniszczone włosy!
2 grosze

28 stycznia 2008
Z mamą układa mi się nieco inaczej niż do tej pory. Powód? Nie jestem już najważniejsza w jej życiu, a ja się źle z tym czuję. Umawiamy się na spotkanie, ale widzę że ciągle się rozgląda i patrzy na zegarek… nie tego oczekuję. To nie grzeczne i trochę lekceważące. Mama twierdzi że jestem zazdrosna bo jestem jedynaczką i zawsze byłam na pierwszym miejscu… Może trochę w tym racji, ale czy w 100%? Trochę mnie to boli bo byłyśmy sobie takie bliskie a jeden facet potrafił to trochę zmienić. Nie chcę się nad tym zastanawiać. Wolę podejście…co ma być to będzie! Nie chcę już analizować i zastanawiać się. Ma prawo by być szczęśliwą i tego staram się trzymać. Poza tym nie można mieć nikogo na własność, muszę się jeszcze tego nauczyć… Chociaż jeśli chodzi o kompromis… cóż nie jestem w tym dobra, ale może kiedyś się to zmieni…
Co poza tym? Żyję wiosną której jeszcze nie ma ale czuję już jej przedsmak… Czekam na kolejne przygody i na to że w końcu się coś zmieni. Chyba nigdy nie pogodzę się z tym jak jest bo nie tego zawsze oczekiwałam od życia. Mam nadzieję że któregoś pięknego dnia… wszystko się zmieni na lepsze.
1 grosz

23 stycznia 2008
What if I wanted to break
Laugh it all off in your face
What would you do?
What if I fell to the floor?
Couldn’t take this anymore
What would you do, do, do?

Come break me down
Bury me, bury me
I am finished with you

What if I wanted to fight
Beg for the rest of my life
What would you do? (do, do)
You say you wanted more
What are you waiting for?
I’m not running from you

Come break me down
Bury me, bury me
I am finished with you
Look in my eyes
You’re killing me, killing me
All I wanted was you

I tried to be someone else
But nothing seemed to change
I know now, this is who I really am inside
Finally found myself
Fighting for a chance
I know now, this is who I really am

Come break me down
Bury me, bury me
I am finished with you, you, you
Look in my eyes
You’re killing me, killing me
All I wanted was you

Come break me down
Break me down
Break me down

What if I wanted to break?


Brak słów

21 stycznia 2008
Od soboty jestem właścicielką ogródka... Cóż to do mnie zupełnie niepodobne bo jeszcze kilka miesięcy temu rodzice też mieli działkę ale byłam na niej bardzo rzadkim gościem. Teraz sama mam ogródek i to w dodatku z pieskiem więc muszę tam zaglądać codziennie... Sama nie wiem czemu się na to zdecydowałam...
Ostatnio miałąm tak niewiele czasu dla siebie, a teraz będę go miała jeszcze mniej... Czasm sama siebie nie potrafię zrozumieć bo moje działania są trochę irracjonalne.  Zamiast wszystko lepiej zorganizować i zrezygnować z czegoś żeby mieć więcej czasu dla siebie... wzięłam sobie na gło9wę kolejny obowiązek. Teraz się zastanawiam jak ja to wszystko pogodzę do tego wszystkiego jeszcze mi trzeba dziecka... i już całkowicie mogę zapomnieć że istnieje coś takiego czas wolny...
Jestem pełna sprzeczności. Lubię mieć dorzo do roboty bo wtedy lepiej się organizuję i nie mam czasu na myślenie...
1 grosz

18 stycznia 2008
Jutro dziewczyny z liceum organizują spotkanie klasowe, ale mnie na nim nie będzie i w zasadzie cieszę się z tego.  Jutro mam zajęcia na uczelni w prawdzie nie aż tak długo żebym nie mogła pojawić się na spotkaniu ale nie mam na nie ochoty. Nie mam jakichś rewelacyjnych klasowych wspomnień więc mnie nie ciągnie. Z tymi z którymi chcę się spotykać spotykam się do dziś a dla reszty niestety nie mam czasu. Nigdy nie byłyśmy zgraną klasą i nie tęsknię za tamtymi latami. Było mineło i już nie wróci!
Może patrzyła bym na to wszystko zupełnie inaczej gdyby minęło 20 lat od matury ale czuję że teraz jest jeszcze za wcześnie na takie spotkania, przynajmniej dla mnie.  Chociaż... wygląda na to ze nie tylko dla mnie bo z całej klasy będzie tylko kilka osób. Każdy powoli się wyłamuje. Ja od razu odpowiedziałam że mnie nie będzie i od razu mówiłam że za wcześnie na takie spotkania... Ale się dziewczyny uparły i jednak robią! Cóż życzyłam im udanej zabawy i samych miłych wspomnień. A tak całkiem szczerze to chyba po prostu chcą mieć kolejną okazję do poobgadywania ;) Zawsze tak było, dlatego nie mam zamiaru w tym uczestniczyć.
2 grosze

17 stycznia 2008
Jakoś ostatnio rzadko tu zaglądam… Nie wiem co się stało czy to brak czasu, czy może coś innego… Sama nie wiem po co w ogóle piszę tego bloga. Czasem takie pisanie działa jak terapia ale czasem cóż…brak mi motywacji. Może gdybym pisała bloga dla innych, dla komentarzy, dla popularności… Ale tak nie jest! Moje życie jest szare, tak jak ten blog… Nic nie ubarwiam nie upiększam, po prostu piszę co czuję. Czasem te emocje są trochę przerysowane a to dlatego że żądzą mną hormony i nie zawsze potrafię zapanować nad emocjami. Ma to jednak swoje dobre strony bo jak już wyrzucę z siebie te wszystkie żale i złości jest mi lżej na sercu J
Problemy rodziców czasem mnie przytłaczają i nie potrafię sobie z nimi poradzić, ale innego dnia wszystko się zmienia łącznie z moim podejściem do sprawy. Tłumaczę sobie że to ich życie, że to ich problemy a nie moje ale jak na to nie spojrzeć decyzja o ich rozstaniu bardzo wpłynie na moje życie. Gdy się nad tym wszystkim zastanawiam to mnie to przytłacza i boję się że sobie nie poradzę, ale dzisiaj…. Dzisiaj czuję się znacznie lepiej niż przez ostatnie kilka dni. Myślę że jakoś to będzie że jeszcze nic nie jest przesądzone i że rozwód nie koniecznie musi zrujnować moje życie. Mają prawo do swoich wyborów, mają prawo by żyć tak jak chcą i nic mi do tego!
Brak słów

07 stycznia 2008
Nowy rok, nowe wyzwania... Wszystko się wokół zmienia i  my się zmieniamy... Ja się zmieniłam znnowu i pewnie nie raz jeszcze się zmienię. Czasem te zmiany są pozytywne a czasem negatywne i bilans wychodzi na zero. Ostatnio  czuję nieodpartą pokusę siedzenia w domu, bo bardzo dobrze się tam czuję. To moje miejsce, moje gniazdko które po prostu ubóstwiam. Nie mam ochoty się z nikim spotykać, bardzo chętnie wracam z pracy, robię sobie kawę i rozkładam się na kanapie. Po godzinie nabieram energi i zawsze coś sprzątam, lubię to! Czy jest coś ze mną nie tak? Nie mam ochoty na imprezy, spotkania towarzyskie. Lubię się zamknąć w swoim królestwie, bo wtedy odpoczywam. Myślę że jest to spowodowane obecną aurą. Taka pogoda z pewnością nie sprzyja spontanicznym wypadom do parku, na rolki czy rower... Powiedziałabym nawet że to idealna pogoda do leniuchowania do domu :)
Z niecierpliwością czekam do godziny 16 bo wtedy będę mogła zamknąć się w tym swoim królestwie :)
A tak serio to czekam już na miesiąc kwiecień, bo wtedy ja i przyroda budzimy się do życia...
1 grosz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz