wtorek, 3 maja 2011

16 lutego 2006 Nie jesteś niezastąpiona....

 Wczoraj wieczorkiem było u mnie babskie spotkanie..... Trochę było z tym zamieszania (normalka), ale jednak się odbyło. Mam trochę na pieńku z I. ale co tam jakoś przestałam się wszystkim przejmować a dokładniej nią. I. to moja koleżanka z czasów liceum ale jakoś kiepsko się ostatnio dogadujemy. Sama nie wiem skąd te problemy.. po prostu chyba za długo się znamy i za dużo o sobie wiemy, a to najwyraźniej nie wpływa zbyt dobrze na kontakty międzyludzkie. Nie potrafię z nią rozmawiać i wszystko mnie w niej drażni. To nie zaczęło się wczoraj czy przed wczoraj tylko ponad rok temu.... Nie stało się nic konkretnego, po prostu zwykły ciąg zdarzeń który dał mi wiele do myślenia... Od tamtej pory przestałam jej ufać i chyba dlatego straciłam też swoją cierpliwość w stosunku do niej... Tak wiele trzeba by tu napisać żeby wyjaśnić chociaż pobieżnie całą tą sytuację, ale nie chce mi się już tego wszystkiego pisać. Było minęło i owocuje do dzisiaj. Ona ciągle depcze mi po piętach i robi wiele rzeczy tak jak ja, ciągle ze mną rywalizuje i za wszelką cenę chce mi udowodnić, że nie jest ode mnie gorsza! Mówi, że jesteśmy przyjaciółkami, ale ja nie tego oczekuję od przyjaźni. Chce czuć, że mogę liczyć na tę drugą osobę, ale nie czuję... Nie mam pojęcia jak rozwinie się cała ta sytuacja, bo u mnie zawsze biorą górę emocje. To one żądzą moim życiem i one często utrudniają mi życie, bo przecież czasem lepiej się ugryźć w język.
                To babskie spotkanie było zorganizowane z inicjatywy I., ale co zabawne ona się na nim nie stawiła. Specjalnie wyłączyła telefon w czasie gdy odbywało się spotkanie... Dwa razy próbowałam się do niej dodzwonić, żeby się dowiedzieć dlaczego jeszcze jej nie ma, no ale się nie dodzwoniłam. Włączyła telefon około 20-tej i wysłała mi sms: -„widzę że dzwoniłaś chciałaś coś?”. No i powiem szczerze że wpadłam w lekką furię... wściekły  no ale przecież od czego ma się przyjaciół... W pierwszej chwili chciałam do niej zadzwonić i powiedzieć jej (wykrzyczeć) co o niej myślę, ale po chwili jak już doszłam do siebie stwierdziłam że nie dam jej tej satysfakcji.... i zachowam się jakby nic się nie stało. Nie oddzwoniłam, nie wysłałam sms-a i jestem pewna, że to ona pierwsza do mnie zadzwoni, bo ciekawość jak zwykle weźmie górę! Ciekawa jestem tylko kiedy zadzwoni i co powie.... Cóż I. nie jesteś niezastąpioną i bez ciebie spotkanie też się odbyło hehehe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz