wtorek, 3 maja 2011

Listopad 2010

27 listopada 2010
Dzisiejszy dzień spędziliśmy na poszukiwaniach choinki, bombek i innych ozdób świątecznych. Wyjechaliśmy z domu przed południem w zupełnie innym celu. Otóż byliśmy umówieni na oglądanie kolejnego mieszkania, ale właściciel się nie pojawił. Mieszkania nie zobaczyliśmy, ale skoro już wyszliśmy z domu M. postanowił mnie rozweselić i zająć moje myśli czymś innym.
Jako że kryzysy miewam często, M. zaczął się chyba martwić o nas. Nie da się ukryć faktu, że na jego małżonkę reaguję alergicznie i mam z tym nie mały problem. Cała ta sytuacja oczywiście ma również negatywny wpływ na nas, ale kocham go dlatego próbuję jakoś sobie z tym wszystkim poradzić.
Myślę że wszystko się uspokoi jak już M. pozałatwia formalności. Chciałabym już zacząć żyć naszym życiem i czasem to przykre, że nigdy tak nie będzie. Na szczęście polubiłam jego syna i może z czasem on stanie się częścią naszego życia, bez wzbudzania we mnie mieszanych emocji. Staram się pamiętać, że to nie tylko jej dziecko, ale również M. to pozwala mi pozbyć się negatywnych emocji, a czas spędzany w trójkę jest naprawdę przyjemny.
4 grosze

20 listopada 2010
Nie ma już mojego skarba... Mój zwierzaczek był ze mną ponad 6 lat.
Nie mogłam już pomóc, choć próbowałam. Moje kochane maleństwo odeszło wczoraj...
Strasznie kocham zwierzaki i bardzo się do niech przywiązuję. Z moim maleństwem łączyła mnie silna więź, dlatego jej odejście tak bardzo boli.
Gdybym tylko... nie już jej nie przytulę, nie pogłaszczę, nie dam smakołyka... Już nigdy ;((
4 grosze

12 listopada 2010
Zadzwoniłam po 10-tej do małża, bo utknęłam w martwym punkcie przy projekcie i potrzebowałam wskazówki, ewentualnie rozwiania moich wątpliwości.
Telefon była wyłączony. Od razu domyśliłam się że jego Kasia została wczoraj na noc... Troszkę zakuło, nutka zazdrości się pojawiła... Dziwne to uczucie, jakiegoś niepokoju, pojawia się w moim sercu. Wydaje się że nie z powodu małża, ale z faktu, że w moim mieszkaniu, na mojej kanapie, w moim łóżku, kuchni... była inna kobieta. Uprawiali tam seks, a mnie ogarnęła jakaś odraza.
Zadzwoniłam przed chwilą ponownie. Małż odebrał pogadaliśmy o projekcie i między innymi dowiedziałam się że jest z Kasią na zakupach i wnet wkrótce odwiezie ją do domu...
Więc jednak. Bzykali się na mojej kanapie i w moim łóżku.
Nie podoba mi się. Jestem zazdrosna, bo to był mój dom, nie skalany inna kobietą, a teraz już jest.
6 groszy

09 listopada 2010
Zmierzam do przodu, choć nie wiem jaki jest cel. Nie wiem co przyniesie mi jutro więc trudno planować coś na dłuższą metę.
Jestem przemęczona. Problemy dnia codziennego dają mi w kość. Kłopoty z emocjami związanymi z żoną M., a do tego praca która wymaga ode mnie stalowych nerwów, to wszystko sprawia że czasem mam wszystkiego naprawdę dość.
Jednak tak ogólnie patrząc na to wszystko jestem szczęśliwsza niż przez ostatnie kilka lat. Trudno mi się pogodzić z obecnością innej kobiety i tym że chce zrujnować M. ale z drugiej strony bardzo kocham M. i widzę jak bardzo on kocha mnie. Tłumaczy mi że to nie tak że się przesadnie martwi  o żonę, że nie jest pewien swego wyboru, że ona jest dla niego ważna, bo przecież nie odchodziłby od niej... Jego żona robi straszne problemy, stwierdziła że należy się jej zadość uczynienie za te krzywdy moralne jakie jej wyrządził i zamierza go wykończyć finansowo. Nasze prawo jest jakie jest... Jeśli zdradzisz w małżeństwie nie możesz być szczery bo osoba zdradzona doprowadzi cię do ruiny...
Czego chce ona? Cóż to że wyprowadził się ze swojego mieszkania i chciał zawrzeć z nią umowę że w mieszkaniu będzie mogła mieszkać do ukończenia dziecka 21 lat to za mało. Ona chce mieć swoje mieszkanie, bo jej się należy i żąda na nie 200 tyś. Alimenty są stanowczo za małe... chce kilku tysięcy alimentów na dziecko i siebie. Chyba zapomniała że M. nie jest milionerem, to zwykły facet który po prostu ma dwie prace by lepiej mu się żyło. Bo lubi to co robi i póki jeszcze ma siłę to pracuje na dwa etaty.
Brak mi słów co ta kobieta wymyśla i jak się z tym obydwoje czujemy. Za chwilę się okaże że wszystkie pieniądze będzie oddawał żonie, a ja będę spłacała kredyt za jej mieszkanie żeby się od niej uwolnić ;)
M. próbował się z nią dogadać ale jest to naprawdę trudne. Ja byłam zazdrosna bo sądziłam że się o nią martwi, zamiast zatroszczyć się o nasze życie. W rzeczywistości próbował pójść z nią na jakąś ugodę tak byśmy mogli w końcu zacząć normalnie żyć.
Póki co przed nami pewnie jeszcze daleka droga do wspólnego szczęścia, ale nie chcę się poddawać, bo przecież skoro powiedziało się a trzeba powiedzieć też b. Więc staram się wziąć w garść i jakoś sobie z tym wszystkim poradzić.
Jest przynajmniej jeden pozytyw całej tej trudnej sytuacji, choć w simie to nawet trzy. Nie wiem czy o tym pisałam ale M. poznał moich rodziców i co dla mnie bardzo ważne, wszyscy się polubili i zaakceptowali obecny stan rzeczy. Spotkali się już kilka razy i wszyscy są entuzjastycznie do siebie nastawieni.
Po drugie małż przygruchał sobie panienkę i widzę że jest w niej bardzo zakochany, co mi zdjęło kamień z serca, nie muszę się już martwić że zniszczyłam mu życie.
Po trzecie miałam mnóstwo obaw o moje kontakty z synem M. a jak się okazuje wysoko układa się wręcz rewelacyjnie. Syn zaakceptował mnie całkowicie, jak również to że jego ojciec mieszka teraz ze mną a nie z jego mamą. Można by rzec że bardzo mnie polubił oraz wspólne spędzanie czasu. Chętnie do nas przyjeżdża i niechetnie wychodzi. Pytał czy go lobię i jak bardzo a potem dodał też pytanie czy może do mnie mówić do mnie mamo2... Byłam w szoku!! Aż mnie zatkało a po chwili delikatnie wytłumaczyłam że mamę ma tylko jedną, że ona go bardzo kocha i na pewno było by jej przykro gdyby tak do mnie mówił, dlatego wolę być po prostu ciocią.
Jak gdzieś wychodzimy łapie mnie za rękę, jak oglądamy tv chce siedzieć w środku i przytula się do mnie. To wszystko jest dla mnie wręcz niewiarygodne...
Tak bardzo się bałam że go nie zaakceptuję, ze będę miała do niego uraz ze względu na to co wyczynie jego matka, ale jak ona jest z nami, zapominam o niej i o tych wszystkich urazach. Polubiłam go. Czasem trochę mnie przeraża jego potrzeba mojej bliskości, ale go nie odpycham, po prostu jestem.
3 grosze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz