czwartek, 5 maja 2011

Nowy "dom"

Jestem w nowym miejscu. Jeszcze się nie zadomowiłam i wiele rzeczy jest tu dla mnie obcych. Jednak nadszedł czas pożegnania się z Onetem, bo ilość reklam a ostatnio jeszcze ten cholerny Facebook doprowadzały mnie do szału.
Potrzebuję odrobinę prywatności i kto wie być może właśnie tutaj ją znajdę. Taka decyzja o zmianie nie należała do łatwych gdyż na poprzednim blogu zostawiłam sporo wspomnień i sporo czytelników, którzy tutaj pewnie nie dotrą. Nie zależy mi na popularności. Pisze przede wszystkim dla siebie, a ponieważ Onet zbyt często w ostatnim czasie mnie "wyróżniał" bałam się pisać. Nie chcę się ograniczać, wolność słowa tu na blogu jest dla mnie priorytetem.
*               *               *               *               *               *               *               *
W pracy sporo się dzieje. Ostatnio ciągle są spięcia z Bossem. Musze przyznać że przechodzi sam z siebie. Ja już nie ukrywam pogardy i doprowadzam go tym do szału. Wczoraj ubzdurał sobie, że mój dział ma pisać sprawozdania z dnia pracy w dokładności do pół godziny. Wściekłam się, prawie wyszłam z siebie, ale byłam twarda, powiedziałam:
- ok ale zdajesz sobie sprawę z tego że zaległości jeszcze wzrosną bo na napisanie sprawozdania każdej z nas zejdzie około 1/2h.
Potwierdził że mimo to chce takie sprawozdania dostawać, dodał że nie muszą być szczegółowe ale chce mieć rozeznanie w tym co my właściwie robimy.
Powiedziałam ok jutro przekażę twoją prośbę i czekałam co będzie dalej. Myślę że oczekiwał jakiejś dłuższej dyskusji, ale ja bynajmniej nie miałam na to ochoty.
Potem chciał jeszcze być miły i zapytał ile osób w dziale mi brakuje, a ja na to:
- mówiłam ci już w listopadzie zeszłego roku, sytuacja się nie zmieniła tylko pogorszyła, bo odchodzi bardzo dobra pracownica, powiedziałeś że nie ma mowy być kogoś przyjął więc chyba nie ma sensu bym się powtarzała, moje stanowisko znasz.
No i znowu się podkurzył, ale już nie ciągnął tematu bo widział, że nie mamy o czym rozmawiać.
Wieczór miałam spieprzony, bo jego pomysły są żałosne i uwłaczające, ale co zrobić jak się ma szefa psychola.
Dzisiaj wysłałam "radosną" nowinę wszystkim osobom w dziale. reakcja była do przewidzenia, ale wspólnie nie ustaliliśmy że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i uznaliśmy że jak chce sprawozdania.... to będzie je miał :)
Rozpisaliśmy plan dnia w podziałach co pół godziny i uzupełnialiśmy to sprawozdanie baaardzo szczegółowo.
O godzinie 16-tej wysłaliśmy sprawozdania. Szef przeczytał pierwsze i od razu wpadł do naszego pokoju z agresorem na twarzy, że właśnie przeczytał sprawozdanie od jednej z nas i ze złością dodał, że to bardzo "interesująca" lektura. Widziałam że aż się gotował w sobie, spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy i miło dodałam:
-No tak, chyba już wszystkie wysłałyśmy :)
Prawie zabił mnie wzrokiem, bo oczywiście chodziło mu o tą szczegółowość typu parzenie herbaty, przerwa śniadaniowa, odebranie @, wysłanie @, itp.
Wściekły wyszedł bez słowa.
Jestem pewna, że to nie koniec i jutro swoje usłyszę, ale przyznam, że dla tej chwili warto było ;)

4 komentarze:

  1. hihi, twarda babka z Ciebie i nie daj po sobie jakiemus popaprancowi jezdzic. buzka:-*

    iAnnette wiesz chyba nie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię w nowym miejscu, oby to było dla Ciebie wyjątkowe miejsce. Ja tu będę razem z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny :)

    PS Sunshine oczywiście że wiem że Ty to Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ;) mnie onet tez sie znudzil

    OdpowiedzUsuń