niedziela, 15 maja 2011

Gorszy dzień

Mam chyba jeden z tych ciężkich dni. Jestem pełna obaw i niepewna jutra. Wiem, co ma być to będzie, ale czasem trochę czuję że jestem sama i jest mi z tym ciężko. Patrzę na M. i S. jak przez 5 godzin składali samochód z klocków lego. Oboje byli szczęśliwi i zafascynowani tym co robili, a ja zajęłam się w tym czasie sobą.
Zastanawiam się czy kiedyś założę rodzinę, czy też będę tak patrzeć na swoje dziecko. Czy założę rodzinę z M.? Czy nam się uda uszczęśliwić siebie nawzajem?
Czy będzie mi wystarczało to co M. oferuje czyli tak niewiele czasu dla nas. Trudno to wszystko pogodzić. Ma jedną pracę, drugą pracę, dziecko z inną kobietą i obowiązki z tym związane.
Teraz jestem samodzielna, choć czasem chciałabym by było inaczej, ale jest jak jest, a moja duma na nic innego nie pozwala.
Żyjemy sobie razem wspólnie płacimy za czynsz i jedzenie, śpimy w jednym łóżku, spędzamy razem czas. Nie wiem czy to już oznacza że jesteśmy rodziną, chyba nie. Rodzinę widzę gdy patrzę na M i jego syna. Gdy patrzę na nas jeszcze tej rodziny nie widzę.
Zawsze gdy jest mi jakoś tak źle powtarzam sobie że jestem szczęściarą, bo mam swoje mieszkanie i samochód (nie ważne że już wiekowy, ale jest). Nie jestem od nikogo zależna.
Leżę sobie teraz na łóżku, rozglądam się po mieszkaniu i wszystko co widzę jest moje. Ciężko na to wszystko zapracowałam. W piątek kupiłam śliczną szafkę na buty do przedpokoju i wieszak na okrycia. Jeszcze chcę kupić duże lustro i taką szafkę z siedziskiem. Taki mam plan, ale będę go realizowała powoli. Co miesiąc coś kupie i niedługo mieszkanie będzie w całości urządzone tak jak bym chciała.
Radzę sobie, sama, powoli dążę do celu. Tak trzeba.

9 komentarzy:

  1. A dlaczego ma się nie udać? Nie trzeba dokumentu na to by być rodziną. Widzisz ja byłam rodziną na papierze 19 lat...tylko na papierze...czasami ludzie bez takiego papierka bardziej się szanują i ufają niż będąc w jego posiadaniu.
    OnaKobieta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie do konca rozumiem zrodla tych obaw o Ciebie i M...kiedys zanim doszlo do rozwodow, problemem byla zona i jak wiele zadala, jak wiele czasu spedzal z nimi bedac z Toba. teraz macie wlasciwie tylko siebie i tego chlopca. bardzo fajnie jak M jest dobrym ojcem, to dobrze o nim swiadczy, a dziecku duzo pomoze przy dorastaniu, bedzie mialo swiadomosc, ze ma oboje rodzicow nawet ktorzy nie sa razem.
    nie wiem co Tobie poradzic, bo wydaje mi sie na etapie w jakim jestescie , nie powinno byc zadnych zgrzytow czy watpliwosci jak juz jestescie i mieszkacie razem. cos jest nie tak. zwiazku trwalego nie da sie raczej zbudowac na watpliwosciach.
    trzymaj sie dzielnie, moze czas na bardzo powazna rozmowe z M, na odslonienie swoich watpliwosci i szczerosc jakiej nie mieliscie wczesniej, czas na to byscie poczynili jakis krok, ktory pozwoli Wam zrozumiec ktora droga isc do przodu.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A może zamiast się zastanawiać co przyniesie jutro lepiej cieszyć się tym co jest tu i teraz? Nawet najszczęśliwsi ludzie nie wiedzą co będzie jutro, los w każdej chwili może się odwrócić. Szkoda życia na zamartwianie się tym. Żyjmy z dnia na dzień ciesząc się tym co mamy.

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie - radzisz sobie i to jest najważniejsze :-* ja też bym chciała urządzić nasze gniazdko po swojemu ale póki co finansowe sprawy nie pozwalają na to, ale kiedyś napewno :-) buziak dla ciebie :-*
    zapraszam do mnie na nowe miejsce http://insza-inszosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czarna Mamba17 maja 2011 13:44

    Jesteś niczym ptaszek wijący gniazdko.. czasami dopadający zły nastrój psuje klimat.. nie daj się :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam w nowe miejsce- dawna Anewiz

    anula.ugu.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Trudno coś doradzać, kiedy ciężko wczuć się w czyjeś położenie. W każdym razie domyślam się, że nie jest Ci łatwo w takiej sytuacji, gdy przeszłość odciska się na teraźniejszości. Ale mam też świadomość, że takie sprawy da się poukładać i tego Ci życzę.
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem jak Ci ciężko, ja jestem teraz w podobnym momencie nie wiem co robić i strasznie mi z tym ciężko...ściska zmieniłam adres bloga http://wyspa-sentymentow.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń