wtorek, 3 maja 2011

Grudzień 2007

28 grudnia 2007

Już po świętach... Nie było tak źle a wręcz było bardzo fajnie, tak ciepło i rodzinnie. wszystkie problemy odeszły w siną dal... przynajmniej na te kilka świątecznych dni.
Bałam się tych świąt nie wiedziałam jak to wszystko będzie wyglądać ale  rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Nie potrzebne były te wszystkie stresy. wszystko samo się jakoś ułożyło. Wiadomo problemy się nie rozwiązały ale przynajmniej na jakiś czas nie są na pierwszysm planie.
Poza tym cały czas sobie powtarzam że są dorośli i muszą sami sobie radzić i rozwiązywać sowje problemy.
4 grosze

24 grudnia 2007

Nastroju świątecznego nadal brak i chyba go już nie odnajdę. Cieszę się że znowu wszyscy razem zasiądziemy do kolacji, ale wiary to nie jest już taki magiczny dzień.
Cieszę się na potrawy które sporzywamy tylko raz w roku, cieszę się na prezenty, cieszę się ze względu na wspólne święta. Tak po prostu...
Czego życzę sobie w tym dniu? Życzę sobie więcej wiary i sił.
Czego życzę wam...
Gwiazdki najjaśniejszej,
choinki najpiękniejszej,
prezentów wymarzonych
Świąt mile spędzonych,
karnawału szalonego,
roku bardzo udanego!!!
1 grosz

20 grudnia 2007

Czasem trzeba odpocząć i nabrać dystansu do pewnych rzeczy. Ja mam taką naturę że jak zbyt wiele rzeczy mnie przytłacza zamykam się w sobie dopuki sobie wszytkiego jakoś nie poukładam...
Teraz czuję się o wiele lepiej, znowu jestem silniejsza i przetrwam te święta. Z niecierpliwością czekam na to co się wydarzy, ale gdzieś głęboko w sercu mam nadzieję że wyszystko się ułoży...
Już tego wszystkiego tak nie przeżywam bo chyba nie ma to sensu. Nie mam wpływu na to co się wydarzy i mogę tylko czekać i przyjąć z godnością to co przyniesie każdy kolejny dzień. Rodzice są dorośl. Poradzą sobie. Mam nadzieję że tata jest silny i z całą pewnością może liczyć na moje wsparcie.
Nie wiem kiedy mama zdecyduje się na odejście, ale nie jest złą kobietą i z całą pewnością zrobi to w możliwie najdelikatniejszy sposób...
Idą święta. Ja ich nie czuję. To mój wybór. Odsunęłam się od kościoła, więc trudno żeby w moim sercu zagościł świąteczny nastrój. Jeszcze mogę wszystko zmienić. Jeszcze mogę poczuć skruchę, wyspowiadać się i spróbować znowu być przykładną chrześcijanką... Myślę że chcę tego tylko brak mi odwagi. To żałosne ciągle spowiadać się z tych samych grzechów i obiecywać sobie że już się tego więcej nie zrobi... Kolejne słowa puszczone na wiatr. Człowiek jest zbyt słaby, a jego obietnice sa niewiele warte. Daletego nie lubię się spowiadać, bo wiem że znowu popełnię te same błędy... Błędne koło.
Mimo to myśl o świętach gdy nie można przyjąć eucharystii... to chyba jeszcze gorsze...
Mam jeszcze czas. Jeszcze moge poczuć święta...

2 grosze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz