wtorek, 3 maja 2011

Sierpień 2009

31 sierpnia 2009
    
Dlaczego piszę bloga?
Bo to jedyne miejsce w którym mogę być naprawdę sobą.
Co daje mi blog?
Poczucie bezpieczeństwa. Oazę spokoju... To miejsce to mój mini raj...
Czy blog zmienił coś w moim życiu?
Tak!  Jestem blogowo internetowym nałogowcem ;)
Czy dzięki blogowi przeżyłam coś ciekawego?
 Tak... niemal za każdym razem gdy piszę nowy post przeżywam swego katharsis... Uwielbiam to uczucie!
Czy dzięki blogowi poznałaś ciekawych ludzi?
Tak. To właśnie między innymi dzięki Wam pisanie bloga ma sens. Dziękuję.

Teraz czas na polecenie 5 blogów do których zaglądam, bo z jakiegoś powodu po prostu muszę...
1. Ikar (bardziej znany jako Kronos)http://adsum.blog.onet.pl/ za to że postanowił mnie poznać mimo tak różnych charakterów. Za to że wysłuchuje mojego biadolenia niemal co wieczór, za to że znosi moje humory i częste "znikanie". Za to że jest tym kim jest i się tego nie wstydzi.
2. Annca http://moja-inszosc.blog.onet.pl/ za optymizm i wiarę w to że wszystko ma jakiś sens. Za ciepło którym obdarza wszystkich odwiedzających. Za to że nie krytykowała lecz próbowała dać cenne wskazówki...
3. Mektub http://mektubn.blog.onet.pl/ za to jak pisał o swojej nie swojej Ipek. Piękne to były słowa, z zapartym tchem czytałam niemal każdy jego post... szkoda że postanowił je zniszczyć...
4. Sentis http://sentis-na-obczyznie.blog.onet.pl/ za to że wtargnęła na mój blog tak niespodziewanie, za to że nie szczędzi słów komentując, za to że zachwycają mnie jej posty i zawsze zmuszają do chwili zastanowienia...
5. Iva http://cafe-m.blog.onet.pl/ za sposób pisania który potrafi ubawić mnie do łez.

Pozdrawiam i chętnych zapraszam do zabawy :)
3 grosze

30 sierpnia 2009
Trochę się pozbierałam choć sytuacja w pracy nie uległa drastycznej poprawie. Chyba ja się bardziej uodporniłam na pewne rzeczy. Co ma być to będzie i tyle…
Powoli szykuję się do wyjazdu. W środę jestem ostatni dzień w pracy i w czwartek rano wyjeżdża. Jadę do Polanicy razem z mamą. Będę jej towarzyszyć podczas operacji plastyki brzucha. Mama zawsze o tym marzyła bo po urodzeniu dziecka jej ciało już nie było jak kiedyś. Długo się wahała czy to zrobić, ale wiedziałam że się zdecyduje bo to dla niej naprawdę ważne. Będziemy same przez cały ten czas. Nadrobimy zaległości. Ona będzie dochodzić do siebie po operacji a ja będę przy niej. Ja również będę mogła odpocząć. Poczytam książki, zobaczę filmy na które do tej pory brakowało mi czasu. Zabieram ze sobą oczywiście rolki bo a nóż znajdzie się tam miejsce idealne na moje rolkowe wojaże J.
Jeszcze tylko trzy dni, a potem niech się dzieje co chce… Mam ponad dwa tygodnie urlopu. To sporo czasu by odpocząć i nabrać dystansu do pewnych rzeczy.
Idę do przodu. Choć jest naprawdę ciężko. Mam wrażenie że kroczę bardzo wyboistą drogą. Boss szaleje ze wściekłości i nie szczędzi w przykrych słowach. Potem zmienia taktykę i próbuje być miły. Doskonale zdaje sobie sprawę, że zastanawiam się nad odejściem. Mam plan awaryjny. Wiem że sobie poradzę. To o czym myślę na pewno mogłoby przynieść spore zyski. Tylko czy na pewno tego chcę i czy to jest odpowiedni moment… Tylko tego jeszcze nie wiem. Dałam sobie czas. Boss musi to zrozumieć bo i tak nie może nic zrobić… poza wyrzuceniem mnie zanim ja podejmę jakąkolwiek decyzję. Trzy dni… jeszcze tylko trzy dni będę musiała to wszystko znosić, a potem wreszcie odpocznę.
6 groszy

21 sierpnia 2009
Brak mi sił... na pisanie, czytanie, komentowanie...
Praca wysysa ze mnie całą energię.
Przepraszam że was zaniedbuję, niestety siebie zaniedbuję jeszcze bardziej...
11 groszy

11 sierpnia 2009
Siedzę w poczekalni na komisariacie i cierpliwie czekam na wezwanie. Aby umilić sobie czekanie przyglądam tablicę ogłoszeń na której widnieją zdjęcia twarzy przestępców. Przyglądam się, ale z radością stwierdzam, że żadnej twarzy nie kojarzę. Nagle otwierają się drzwi, z których wychodzi kobieta, która uśmiecha się i mówi „dzień dobry”. Rozglądam się w koło, by ustalić czy kobieta zwraca się do mnie, ale szybko okazuje się że wyraźnie patrzy na mnie, więc grzecznie odpowiadam „dzień dobry” jednak bez większego entuzjazmu. Ona spogląda na mnie z jeszcze większym uśmiechem ponowie powtarza „dzień dobry” i pyta czy też przyszłam na przesłuchanie w sprawie XX. Z niesmakiem na twarzy odpowiadam grzecznie: „tak i niestety wszyscy musimy przez to przejść”, po czym odwracam głowę, by pokazać, że nie mam ochoty na dalszą rozmowę. Kobieta wyszła z komisariatu, a ja podirytowana nie mogłam uwierzyć w to że na ulicy na której mieszkam wszyscy są tak wścibscy i wszystko muszą o wszystkich wiedzieć. Po chwili drzwi otworzyły się ponownie. Zostałam wezwana na przesłuchanie, ale zamiast skupić się na tym, że za chwilę będę odpowiadała na serię pytań, wciąż z niesmakiem zastanawiałam się w którym bloku mieszka tamta kobieta i dlaczego od razu mnie skojarzyła z naszej ulicy.
W tym czasie pani Aspirant otwarła dokument, w którym miała zacząć notować moje zeznania. Spojrzałam na monitor i w dokumencie zobaczyłam nazwisko innej osoby zeznającej. Inspektor poprawiła dane osobowe na moje, potem koło daty zmieniła godzinę i wtedy zauważyłam. że to zeznanie osoby z wcześniejszej godziny, czyli tej kobiety, która przed chwilą wychodziła. Potem Inspektor zapytała o adres zamieszkania i gdy go podałam okazało się, że poprawia tylko nr drzwi, co oznacza, że ta kobieta mieszka w mojej klatce. Gdy zapytała o piętro na którym mieszkam zwróciłam uwagę, że kobieta ,na którą jeszcze przed chwilą patrzyłam z taką irytacją, mieszka piętro niżej… Zrobiło mi się wstyd. W duchu myślałam tylko o tym, że od razu uznałam tę miłą kobietę za jakąś wścibską babę, a to przecież moja sąsiadka!
Jestem beznadziejna. Nie mam pamięci do twarzy i w ogóle do niczego. Na każde pytanie odpowiadałam tylko, nie wiem, nie pamiętam, być może… Chyba nie muszę mówić, że nic nie wniosłam do śledztwa…
PS Żeby podkreślić powagę sytuacji dodam, że mieszkam tu gdzie mieszkam od około 6 lat, a w mojej klatce mieszka zaledwie dziewięciu lokatorów. Więc nie jest to jakaś oszałamiająca ilość, a i tak mam problem z rozpoznaniem i zapamiętaniem twarzy. O ile spotykam któregoś z sąsiadów na klatce schodowej, zawsze ich rozpoznaję i mówię dzień dobry. Niestety w każdym innym miejscu, moi sąsiedzi nie mogą liczyć na takie życzliwości z mojej strony, bo zwyczajnie ich nie rozpoznaję i nie zauważam.
13 groszy

07 sierpnia 2009
Nie pozwolę by ktoś zniszczył to miejsce. To mój bezpieczny świat w który mogę być sobą.
Blog to miejsce spowiedzi coś w rodzaju konfesjonału, tyle że często zapominamy iż jest to miejsce publiczne i nigdy nie wiemy kto nas odwiedzi. Piszemy co nas boli, co siedzi gdzieś w środku, wszystko to czego nie możemy powiedzieć w świecie realnym, bo mogło by zniszczyć nawet najlepszą przyjaźń czy związek… Dlaczego? Choćby dlatego że to co czasem siedzi w naszych głowach naprawdę może zranić. Czasem mówimy ,że bardzo byśmy chcieli wiedzieć co myśli i czuje ta druga osoba, ale tak naprawdę gdybyśmy poznali wszystkie najskrytsze myśli naszego partnera czy przyjaciółki, bylibyśmy zbulwersowani i nie sądzę byśmy mogli nadal patrzeć na tę drugą osobę w taki sam sposób.
Gdy jest mi źle i mam właśnie te myśli które mogą ranić, wiem, że nie mogę się zwierzyć przyjaciółce, ale wiem, że mogę przyjść tutaj. Oczywiście komentarze postów bywają różne, ale są wśród nich i tacy którzy rozumieją po co pisze się blogi i doskonale zdają sobie sprawę z tego że sami idealni nie są. Ja na pewno nie jestem. Próbuję walczyć ze swoimi słabościami choć z różnym skutkiem. Nie wiem co przyniesie jutro, ale wiem że chcę być szczęśliwa to mój cel. Nie taki za wszelką cenę ale jednak jest to dla mnie priorytet. W życiu trzeba się poświęcać, ale któż by chciał się ocknąć na starość i na myśl o swoim życiu stwierdzić że tak naprawdę nigdy nie był szczęśliwy bo ciągle się poświęcał: dla sąsiadów by stwarzać pozory szczęśliwego przykładnego małżeństwa, dla męża i dzieci  by wszyscy mieli złudzenie szczęśliwej kochającej się rodziny… Ja marzę o tym by na starość siąść w bujanym fotelu i z dumą spojrzeć w przeszłość mając świadomość tego, że miałam piękne życie w którym udało mi się stworzyć prawdziwy ciepły i kochający się dom w której rodzina się szanuje.
The end
28 groszy

06 sierpnia 2009
Trudno jest pisać o tym co się czuje gdy na bloga ściągają tłumy nieżyczliwych. Dlatego też będzie krótko i może mało interesująco, ale tak to już jest w życiu codziennym.
Byłam z koleżankami na piwku. Ja i A. oblewałyśmy awans, a M. świętowała zmianę pracy. Śmiechu było co nie miara. Przyznam że już dawno się tak nie ubawiłam J Miło było zająć umysł czymś innym.
W pracy spokój, choć może nie do końca bo jak to się mówi "gdy kota nie ma myszy harcują"  oczko 
4 grosze

03 sierpnia 2009
Onet znowu napsocił… Wkurza mnie to bo zupełnie nie potrzebnie na mój blog ściągają ludzie którzy w większości przypadków wieszają na mnie psy… Za pierwszym razem gdy Onet mnie wyróżnił byłam zestresowana i bliska usunięcia bloga, tym razem nawet nie czytam komentarzy by się nie stresować. Nie mam wpływu na to co piszą o mnie ludzie i nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
Wyjazd w góry dobrze mi zrobił. Odcięłam się od pracy i domu. Zupełnie nie tęskniłam, mężownik zresztą też nie tęsknił. W sobotę przesłał mi tylko sms, że jedzie gdzieś z ekipą (cokolwiek by to nie znaczyło) i wróci w niedzielę… Nie miałam ochoty i sił zastanawiać się z kim tak naprawdę pojechał bo w zasadzie nie ma to dla mnie większego znaczenia.
Wieczorem chciało mi się płakać bo znowu wszystko było jak dawniej. Chciałam wierzyć że jak wrócę wszystko będzie inaczej… zawsze tak myślę, niestety nic się nie zmieniło.
Dzisiaj poniedziałek. Szczęśliwa wróciłam do pracy… wygląda na to że mogłabym zostać pracoholikiem a to kolejny dowód na to że nie mam zbyt wielu powodów do szczęścia. Nie mam już sił. Z rodzicami nie lepiej. Sądziłam że wszystko jakoś minie i znowu będą razem szczęśliwi, ale nie są i sprawy posuwają się coraz dalej. Mama jest już po wstępnej rozmowie z tatą. Poinformowała go że chce od niego odejść. Myślę że nie potrafię zbudować szczęśliwego związku właśnie dlatego że nigdy nie miałam dobrego przykładu w domu. Najgorsze jest właśnie to że tak bardzo pragnęłam zbudować szczęśliwy związek, a nie potrafię.
Chciałabym tylko być kochana i czuć że mogę liczyć na swojego mężczyznę. Myślę że moim rajem jest właśnie szczęśliwy dom i zastanawiam się czy kiedykolwiek uda mi się do tego raju dotrzeć.
21 groszy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz