wtorek, 3 maja 2011

16 marca 2007 Przemyślenia

Myślę o życiu. Ostatnio częściej niż zwykle i przeraża mnie myśl, że nigdy nie osiągnę pełni szczęście… Jestem przerażona ostatnimi swoimi przemyśleniami. Kiedyś jako nastolatka kochałam się w aktorze (J.B.) i jak to zwykle bywa w takim wieku było to bardzo silne uczucie, tak silne że czasem aż bolało. Myślałam o nim dniem i nocą jak szalona, bo czułam, że z nikim innym nie będę szczęśliwa… tylko z nim. To było chore, bo przecież jak można kochać kogoś z taką mocą, skoro nawet się tej osoby nie zna. Tu nie było mowy o feromonach bo przecież z plakatu ich nie wyczułam! To nie zmienia faktu, że ja go naprawdę kochałam i tak bardzo chciałam z nim być… JB był idealny w moich wyobrażeniach i może rzeczywiście już nigdy nikogo nie pokocham tak bardzo jak jego… Żaden inny mężczyzna nie jest w stanie sprostać wszystkim wymaganiom kobiety, oczywiście poza tym wyimaginowanym. Dla JB byłam gotowa na wiele, raz próbowałam sobie odebrać życie, dla niego, albo przez niego… Nie udało mi się. Zjadłam całe opakowanie jakichś tabletek (dzisiaj nie pamiętam już nawet jakich), ale poza tym że było mi strasznie niedobrze i bolała mnie okropnie głowa, nic się nie wydarzyło. Następnego dnia wstałam i musiałam sobie poradzić z kolejnym dniem bez Niego… Jak widać poradziłam sobie i już nigdy więcej nie próbowałam odebrać sobie życia. Jeszcze długo potem męczyłam się z tym uczuciem, bo przecież ciężko jest przestać kochać kogoś, kto jest taki idealny. W sumie trwało to kilka lat… Pewnego dnia powiedziałam sobie dość! Chyba dojrzałam już do tej myśli, że czas się rozstać… Wszystko, co do tej pory miałam na Jego temat, plakaty, wycinki z gazet… wyrzuciłam do śmietnika. A po jakimś czasie zapomniałam już o mojej wielkiej miłości… aż do wczoraj… Nie wiem, co mnie tknęło. Po prostu pomyślałam sobie, ciekawej jak wygląda i co robi dzisiaj JB moja wielka miłość z lat młodości… Byłam zaskoczona i zdruzgotana… JB popełnił samobójstwo 12 listopada 2003 roku została znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Los Angeles… Samotny, zapomniany… a wydawałoby się, że tacy ludzi jak on mają wszystko, czego można chcieć od życia. Sławni, bogaci… i tacy samotni! Kiedyś chciałam być Kimś (znaną gwiazdą z pierwszych stron gazet) bo wydawało mi się że wtedy będę szczęśliwa. Czego tak naprawdę chcę od życia, przecież mam tak wiele, a nie potrafię się skupić na tym co dobre w moim życiu. Zawsze mi mało. Jakie to zgubne! To właśnie dlatego czuję się nieszczęśliwa bo widzę tylko to, że inni mają więcej zamiast dostrzegać to, że są tacy którzy chcieli bym mieć w życiu tyle co mam ja… Trochę to zawiłe ale przecież tak jest. Taka nasza natura, że zawsze nam mało i chcemy więcej. Przeraża mnie tylko jedna myśl… Nawet gdybym była kimś sławnym i tak nie byłabym szczęśliwa, bo nawet będąc kimś bardzo wpływowym nie można mieć wszystkiego… Zawsze będzie coś, czego będę pragnęła i nigdy tego nie osiągnę, a przez to będę się czuła nieszczęśliwa… Cóż jest warte nasze życie? Dom, praca, rodzina… Czego tak naprawdę można chcieć od życia… Próbuję walczyć o te strzępy cudownych chwil z różnym rezultatem, ale myślę, że warto… nawet, jeśli są to tylko chwile, a cała reszta to walka o przetrwanie!

  Słodki JB... będę o tobie pamiętała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz