wtorek, 3 maja 2011

Sierpień 2008

24 sierpnia 2008
Wiem że ostatnio mało piszę... Przepraszam ale chwilowo jakoś brak mi słów. Nie dlatego że nie wiem o czym. Po prostu zbyt wiele dzieje się w moim życiu, zbyt wiele myśli chodzi mi po głowie, a ja nie jestem w stanie sklecić z tego wszystkiego coś sensownego. Dlatego dzisiaj umieszczam cytat z książki która pochłonęła mnie całkowicie...
"Żeby nie cierpieć, trzeba wyrzec się miłości. To tak jakby wydłubać sobie oczy, żeby nie oglądać ciemnych stron życia."
"Brida" P.Coelho

5 groszy

19 sierpnia 2008
Dla miłości człowiek jest w stanie wyzbyć się części godności...
9 groszy

15 sierpnia 2008
Początkowo chciałam opisać, co przeżyłam przez ostatni tydzień, ale potem uznałam, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i trzeba spojrzeć w przyszłość i to, co jest teraz. Chyba już wspominałam, że firma przeniosła mnie na jakiś czas do Warszawy. Wszystko tak szybko się potoczyło, że nawet nie bardzo miałam czas przemyśleć dokładnie czy podjęłam słuszną decyzję o wyjeździe. Początki były trudne głównie przez źle zorganizowane zakwaterowanie, ale teraz jest po prostu świetnie.
W nowej formie zostałam przyjęta bardzo sympatycznie, problem z moim zakwaterowaniem został rozwiązany i teraz już wiem, że podjęłam słuszną decyzję. Bałam się, że mam zbyt małą wiedzę i porywam się na zbyt wiele, ale okazuje się, że nie jest tak źle a wręcz jest bardzo, bardzo dobrze! Jestem szczęśliwa, bo czasem tak mało w siebie wierzę a tu się okazuje, że jestem naprawdę dobra w tym, co robię. To miłe uczucie.
Szef bardzo dba o moje dobre samopoczucie. Widać, że mu zależy żeby wszystko dobrze poszło. Dzwoni, co dwa dni i pyta jak się czuję i czy czegoś mi nie brakuje. Jestem w szoku, bo poprzedni pracodawca nigdy nie zadawał takich pytań. Wiem, że to ważny kontrakt a ja jestem nowa w firmie i być może szef boi się żebym się nie wycofała. Gdyby mnie znał to by wiedział, że tak łatwo się nie poddaję. Jeśli pierwsze dwa dni w Warszawie mnie nie przeraziły to teraz już chyba niewiele może mnie przestraszyć. Było minęło nie będę do tego wracać.
Mizia twierdzi, że zainteresowanie szefa wynika, z czego innego… Nie wiem być może nie chcę teraz tego analizować zobaczymy, co będzie. Jedno jest pewne, dzwoniąc rzadko pyta, co działo się w pracy a przecież to właśnie to powinno go interesować najbardziej.

5 groszy
Siedzę z psiakiem na ogródku. Chyba zbiera się na burzę. Dobrze, będę sama i będę mogła pomyśleć. Mężownik po raz kolejny mnie zawiódł… Powinnam się już przyzwyczaić. Chciał wszystko naprawić, ale dla mnie to już trochę za późno. Myślę że taki wyjazd na kilka miesięcy do innego miasta dobrze by mi zrobił. Może wtedy nabrałabym pewności że jednak powinnam od niego odejść. Już dzisiaj tak czuję tylko że nie mam jeszcze sił by wystawić jego walizki za drzwi.
Był taki czas że sądziłam że byłoby mi łatwiej gdybym była sama. Jednak dzisiaj czuję taką ogromną pustkę, że taka samotność jednak bardzo mnie przeraża. Nie jest łatwo podjąć decyzję o świadomej samotności. Chociaż przecież nie musi tak być. Jestem jeszcze młoda i atrakcyjna więc może mogłabym sobie ułożyć życie na nowo z kimś innym… Tylko kim?
Mężownik jest straszy o dwa lata… tyko, bo dla mnie to wciąż dzieciak. Myślę że już nie mogłabym być z takim dzieciakiem dlatego szukałabym kogoś starszego i dojrzalszego emocjonalnie. Czy taki ktoś istnieje? I ile musiałby mieć lat…?
Dzisiaj czuję pustkę i żal. Tak naprawdę jestem całkiem sama i jak przychodzą takie dni słabości jak ten jakoś dziwnie się składa, że akurat wszyscy są bardzo zajęci i nie mają czasu się spotkać, napisać e-maila, czy pogadać na skype lub gg… A może to moja wina bo powinnam zadzwonić do kogoś i po prostu powiedzieć –słuchaj mam zły dzień potrzebuję kogoś kto mnie wysłucha.
Nie ja tak nie robię. Zamykam się jeszcze bardziej w swojej skorupie i czekam… może ktoś zadzwoni, napisze… a może nie.
Źle za mną. Jeszcze niedawno pisałam że już jestem silniejsza i wiem czego chcę. Tak wiem czego chcę, tylko że mam świadomość tego że to czego w tej chwili pragnę jest złe. Nie powinnam nawet o tym myśleć ale myślę i co mam z tym zrobić… poddać się czy walczyć?
Chyba jestem bardzo zdesperowana i samotna skoro w ogóle dopuszczam to do swoich myśli. Koniec ucinam temat, bo Wy i tak nie wiecie co mi chodzi po głowie, a ja chcę się już pozbyć tych okropnych myśli!
4 grosze

02 sierpnia 2008
Powoli staję się silniejsza. Jeszcze niedawno zalewałabym się łzami nad swym losem. Nie dzisiaj...
Czuję że dojrzałam do pewnych decyzji i zaczynam dostrzegać coraz więcej. Nie boję się wyzwań i coraz bardziej wierzę w siebie. Wiadomo człowiek lubi żyć w stadzie jednak czasem lepiej odejść albo poszukać innego.
Czuję się trochę samotna. Czasem gdy coś w środku boli mam ochotę wyrzucić te wszystkie żale, ale nie mam komu. Jestem nieufna w stosunku do znajomych i przyjaciół. Z Mizią świetnie się dogaduję ale nie jestem szczera bo nie mówię jej co czuję. Myślę że ona mi zazdrości (zresztą sama się do tego przyznaje) że wszystko mi się w życiu udaje i chyba nie chcę zmieniać tego obrazu.  Z A. już tak dawno nie rozmawiałyśmy... Poza tym A. Jest w ciąży i ma już trochę inne spojrzenie na świat. Zawsze bardzo się różniłyśmy ale teraz chyba jeszcze bardziej. Reszta to tylko znajomi którym tym bardziej nie ujawnia się co się czuje i myśli.
Jedynie tutaj mogę się wyżalić w takie dni jak ten. Tylko tutaj czuję się bezpiecznie.

4 grosze

01 sierpnia 2008
Ktoś mądry powiedział „nie chwal dnia przed zachodem słońca”.
Chwilę temu przywiozłam mężownika z imprezy pożegnalnej jakiegoś pracownika. W takim stanie jeszcze go nie widziałam. Właściwie to nie wiedziałam co mam z nim zrobić zabrać go czy zostawić gdzieś, niech sobie poleży...
Nie potrafię tego zrozumieć bo jakiś miesiąc temu też wrócił z jakiegoś spotkania pijany i następnego dnia nie poszedł do pracy bo był tak „chory”. Zarzekał się wtedy że alkoholu już do ust nie weźmie a dzisiaj jest jeszcze gorzej...
Przykre jest to że planowaliśmy spędzić jutro trochę czasu i w planie była jednodniowa wycieczka w góry. Mężownik marnuje kolejne swoje szanse, a jak mam coraz mniej ochoty dawać mu następne...
3 grosze
Czas zbyt szybko ucieka. Tyle rzeczy chciałabym jeszcze zrobić... i zrobię w najbliższym czasie.
W końcu czuję się szczęśliwa. Chyba potrzebowałam zmiany pracy by rozwinąć trochę skrzydła. Nowa praca, nowi ludzie i nowe perspektywy... nawet nie przypuszczałam jakie to może być dla mnie ważne. Nawet z mężownikiem zaczyna się wszystko układać bo mało się widujemy i nie ma czasu na kłótnie. W dodatku pojawiła się perspektywa mojego wyjazdu na kilka miesięcy do innego miasta i przyjeżdżałabym tylko na weekendy do domu. Odziwo mężownik się tym nie przejął. Chyba oboje zaakceptowaliśmy to że mieszkamy razem ale oboje mamy swoje życie i staramy się sobie nawzajem nie przeszkadzać.
Dla mnie jest najważniejsze to że czuję że to co robię ma sens. Znowu czuję że rano chcę wstać z łóżka.

2 grosze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz