wtorek, 3 maja 2011

Listopad 2009

30 listopada 2009
Usycham z tęsknoty... On też. Jego SMSy są pełne czułości. Moje serce mięknie.
Zupełnie sobie z tym nie radzę.
Za każdym razem odpisuję że nie mogę się z nim spotkać, to doprowadza go do szału. Chce się ze mną zobaczyć, a ja nie koniecznie, bo boję się że po takim spotkaniu jeszcze mniej będę sobie radzić z całą ta sytuacją.
2 grosze

26 listopada 2009
To już nie jest normalne... Brniemy coraz dalej, choć On zaprzecza. Twierdzi że nic się nie dzieje i nie chce się teraz nad tym zastanawiać. Tak jest dobrze i nie chce tego zmieniać.
….Cokolwiek by to nie znaczyło... Sorry, ale nie wmówi mi, że to nasze codzienne SMSowanie to coś normalnego... Nie! Nie ma sensu zaprzeczać. Oboje brniemy w to dalej i dalej i coraz mniej nad tym wszystkim panujemy.
Myślę, że to wszystko przestało być takie niewinne już dawno temu. Pisze że tęskni, w nocy przesyła SMS z pytaniem co robię i czy już śpię. To jest normalne?!!
Wiem że nie, On też to wie... a mimo to żadne z nas nie ma ochoty tego zakończyć.
Wczoraj gdy chciałam się już pożegnać i zakończyć SMSowanie na ten dzień, napisał że powinnam wiedzieć, że ja mu nigdy nie przeszkadzam, a jak już się zdarzy że sama od siebie coś napiszę to skacze z radości...
Pomimo jego zapewnień, że nic się niepokojącego nie dzieje, stwierdzam, że jest jedynym kolegom, który pisze mi takie rzeczy... Więc albo to ja mam kiepskich znajomych, albo On próbuje mi zamydlić oczka...
Stawiam na to drugie.
3 grosze

22 listopada 2009
Przede mną kolejny poniedziałek. Znowu go zobaczę. Tęskniłam, bo nie wiedzieliśmy się od środy. Brakuje mi go. To chore, ale tak jest. On pisze codziennie. Uzależnił mnie od tego. Czasem to tylko jeden SMS z życzeniem dobrej nocy, a czasem nawet 20 SMSów różnej treści. Niemal codziennie próbuje mnie przekonać bym się z nim spotkała. Odmawiam. Boję się że zabrniemy zbyt daleko i nie będzie już odwrotu...
Być może już jest za późno, bo kto wygra z uczuciami...
Jutro będę w pracy tylko przez chwilę, a potem wyjeżdżam w delegację. Zobaczymy się znowu dopiero w następny poniedziałek... To będzie długi tydzień.
Już tęsknię...
3 grosze

16 listopada 2009
Cieszyłam się że idę do pracy. Cieszyłam się że go zobaczę. Cieszyłam się, choć unikałam go jak ognia.
Raz przez przypadek weszłam do jadalni gdy On tam akurat był. Przyszłam sobie zrobić coś do picia, ale jak tylko go zobaczyłam, od razu chciałam wyjść. Nie pozwolił mi. Chwilę porozmawialiśmy. Cała drżałam. Nie pisał bo nie chciał przeszkadzać. Myślał że wyjechałam na cały weekend. Nie miał pojęcia, że jechałyśmy z Powiernicą tylko na jeden dzień.
Pół godziny po wyjściu z pracy 1 SMS. Potem kolejny i jeszcze kolejny...
Zwariuję przez niego!
Było mi przykro że nie pisał, ale miałam świadomość tego, że to wszystko nie ma sensu, że tak musiało się stać. Sądziłam że On zmądrzał, że wszystko przemyślał, że zdał sobie sprawę jak wiele mamy do stracenia...
Nie zmądrzał. Nadal dopytuje się o spotkanie. W innej sytuacji propozycja kawy i ciastka nie byłaby niczym zobowiązującym. Ot zwykłe spotkanie... ale nie w naszej sytuacji. To zwykłe spotkanie może się przerodzić w coś, z czego nie będziemy się w stanie już wyplątać. Więc walczę sama ze sobą, choć ze wszystkich sił chciałabym powiedzieć Tak...

5 groszy

14 listopada 2009
Dzisiaj znowu zupełna cisza... Brak jakiegokolwiek kontaktu z jego strony od 2 dni. Gdybym powiedziała, że nie zastanawiam się dlaczego milczy, skłamałabym. Myślę, czekam i nerwowo zerkam na telefon. Cisza...
Ja nie odezwę się na pewno, choćby świat się walił. Jestem uparta i zbyt dumna więc absolutnie nie mam ochoty na pokazywanie mu, że choć trochę o nim myślę. Walczę z samą sobą i swoimi uczuciami, choć nie wiem czy mam jakąkolwiek szansę by z nimi wygrać. Jedno jest pewne, jeśli on się nie odezwie, to będzie oznaczało koniec... Koniec czego? Tak się właśnie zastanawiam jak mogłabym to ująć. Nic się przecież nie wydarzyło! Więc jak do cholery nazwać to co się przez ostatnie dwa tygodnie działo?!
Przekleństwa cisną się na moje usta. Ostatnio stałam się zbyt nerwowa i agresywna. Nie pomagają ziołowe herbatki, a urlop jest nieosiągalny... Najbliższe dwa tygodnie będą tak do dupy jak jeszcze nigdy! Nie ma więc mowy bym złagodniała.
Perspektywa tego że będzie tylko gorzej jest naprawdę bardzo budująca...
Brak słów

13 listopada 2009
4:00 rano.
Co można robić o tej godzinie? Normalnie to chyba spać, choć oczywiście nie każdy ma to szczęście. Ja ostatnio nie sypiam zbyt wiele. Kładę się do łóżka i do rana przewracam się z boku na bok. Czasem wstaję, jak dzisiaj, bo już mnie wszystko boli od leżenia.
Serce też boli i dusza.
Nie zobaczę go dzisiaj, jutro, ani pojutrze... To będzie długi weekend...
W przyszłym tygodniu będzie jeszcze gorzej. Wyjeżdżam w środę i przez najbliższe 1,5 tygodnia będę w Warszawie. To będzie ciężki okres, bo niestety będę musiała uczestniczyć w dość nieprzyjemnych spotkaniach i nawet nie chcę myśleć jak to się wszystko dla mnie skończy. To ważny klient, a ja tym razem nie będę w stanie spełnić jego oczekiwań...
Ale nie będę się tym stresować już teraz... do środy daleko.
Dzisiaj wzięłam sobie urlop i jadę z moją Powiernicą do Krakowa. Obie musimy odetchnąć i zająć myślami czymś innym.
Już dawno nie byłam tak zestresowana... co On ze mną zrobił...?
Schudłam kolejny kilogram... to już cztery w ciągu ostatnich 2 tygodni...
Nie jest dobrze. Nam kobietom zawsze się wydaje że jesteśmy za grube i jak zaczynamy dostrzegać że jesteśmy kościste, to z całą pewnością nie wróży nic dobrego. Mam tak ściśnięty żołądek, że nie jestem wstanie niemal nic przegryźć.
1 SMS to śniadanie, 2 SMS to już obiad, trzy... itd.
Zniknę. Po prostu padnę i już się nie podniosę.
Małż doprowadza mnie do furii. Nie chcę by mnie dotykał, nie chcę by się w ogóle odzywał. Chcę być sama. Chcę pozbierać myśli...
6 groszy

12 listopada 2009
No to pięknie....
Wzięło mnie i to konkretnie! Już uzależnił mnie od siebie i swoich smsów... Ciągle myślę, tęsknię i czuję że mam ściśnięty żołądek... Nie mogę jeść, nie mogę spać...
On pisze. Nie przestaje... Napisał że będzie tęsknił bo nie zobaczymy się przez trzy dni... Tak chyba nie pisze kolega do koleżanki którą tylko lubi...
Nie wiem o co chodzi, albo raczej nie chcę wiedzieć. Coś nas opętało... ja jego, On mnie...
Nie wiem co robić i nie wiem czy chcę...
Brak słów

11 listopada 2009
Cholera odezwał się!!!
Niech to szlag!!
A tak dobrze mi szło... :(((
Brak słów
Natchnęło mnie :))) Ależ jestem szczęśliwa. Znalazłam roziązanie :) Mogłabym skakać z radości!
Założyłam innego bloga dlatego że zostałam odkryta przez kogoś znajomego na Onecie. Byłam załamana, zestresowana i szybko chciałam się przenieść... Idiotka ze mnie :) Wystarczyło zmienić adres bloga... nick... i znowu jestem nie do odnalezienia :))
Wracam na Onet :)))
Ależ jestem podekscytowana!!!!
* * *
Love
7:00 rano, nie mogę spać... Piję więc kawę i piszę, by zająć czymś czas. On milczy, ja rozmyślam. Z jednej strony z nadzieją spoglądam na telefon, z drugiej cieszę się że nie pisze... przecież nie powinien. Jestem trochę spokojniejsza. Już się tak nie miotam po mieszkaniu i nie "rzucam piorunami" w kierunku Małża. Wyciszyłam się i wiem, że jeśli On będzie milczał mam szansę się pozbierać.
Takie chwilowe poruszenie w moim sercu nie byłoby niczym złym... Gdybym tylko szybko zapomniała, gdyby na jego widok serce nie było mocniej, gdyby nogi nie były jak z waty... Może nie będą. Zobaczymy...

Takie rzeczy nie powinny się zdarzyć! Przecież powinno się kochać tylko jedną osobę! Przecież uczucia nie powinny gasnąć... To wszystko nie ma najmniejszego sensu... Miłość... naiwna wiara w to że na każdego czeka gdzieś ten/ta jedyny/a... Pozbawiona sensu gra pozorów...
Brak słów

08 listopada 2009
stan nieważkości
2009-11-09
Nie mogę jeść, nie mogę spać, nie mogę znaleźć dla siebie miejsca, nie mogę przestać myśleć...
Jedyny plus... schudłam... jeszcze trochę i zniknę, może moje problemy też.

Tak sobie słucham:
http://patrz.pl/mp3/black-eyed-peas-meet-me-halfway 
 * * * 
Sobotnie smsowanie...
2009-11-08
ON: Hej, dziś się wybrałem na basem. Wybąbelkowałem się i od razu mi lepiej. A co u ciebie?Ja: Tak się zastanawiam dlaczego do mnie piszesz…  Czy to ma związek z tym się że się nudzisz?ON: Piszę bo przez ten wyjazd bardzo cię polubiłem i ciągle wracam myślami do niego, ostatnio też napisałaś żebym się odezwał, jeśli źle się z tym czujesz to zrozumiem i mogę się nie odzywać. L nie piszę do ciebie z nudów, z nudów to byłem na basenie i oglądam TV.Ja: Chyba boję się że się od tego uzależnię i jak się nie odezwiesz będzie  mi tego brakowało.ON: To miłe. J Jak się uzależnisz, a ja się długo nie będę odzywał, to też możesz się odezwać, nie obrażę się. Nie martw się na zapas, człowiek ma już wystarczająco dużo zmartwień by nad takimi rzeczami się zastanawiać.Ja: Wiem, ale wolę jak to ty się odzywasz :PON: Też to wiem :PJa: Tak?! A skąd  ON: W końcu ma się głowę nie od parady, no i już cię na tyle poznałem :P

To wszystko zmierza w złym kierunku a ja nie potrafię nic z tym zrobić L wpadłam jak śliwka w kompot...
* * *
A gdzie jest mój raj...?
2009-11-07
Siedzę sobie sama samiutka w wysprzątanym mieszkaniu. Czekam na Mizię, przyjedzie wysłuchać podnieść na duchu i pewnie też wyrzucić z siebie wszystko co jej ciąży na serduchu...
Będziemy grzeczne, zero winka bo Mizia prowadzi, a ja sama pić nie będę.
Horoskop miałam dzisiaj dobry ale o'dziwo dzień zaczął się naprawdę beznadziejnie :( Wczoraj zakupione cudowne spodnie okazały się jednak nie być tak cudowne jak mi się pierwotnie wydawało :( A dokładniej... okazało się że mają wadę :(( Oczywiście skoro świt zerwałam się do sklepu wymienić zakupione spodnie na takie bez wady. Jak się okazało to wcale nie takie proste... Ponieważ spodnie mają wadę trzeba złożyć reklamację która będzie rozpatrzona w ciągu 2 tygodni!!! Żenua... :(( A chciałam się w nie wystroić już w poniedziałek... Życie jest brutalne :(
Jakby tego było mało, złamałam paznokieć wściekle otwierając drzwi samochodu. Potem pojechałam na zakupy i chciałam wybrać pieniążki z bankomatu co ostatecznie okazało się niemożliwe z bliżej nie znanych mi przyczyn! Po pięciu minutach oczekiwania na wypłatę gotówki na wyświetlaczy pokazała się informacja "Zlecenie nie zostało zrealizowane proszę zabrać kartę"!!!!!!!!!! Szlag by to trafił! Nie wiem czy nie było tyle kasy w bankomacie czy co. Trochę się w pierwszej chwili wystraszyłam że ktoś mi konto wyczyścił ale na szczęście nic takiego się nie stało. Co nie zmienia faktu że zakupy zrobiłam kiepskie bo niewiele miałam pieniędzy w portfelu a bałam się że z karą jest coś nie tak... Efekt jest taki że w portfelu zostało mi 40 zł, a na zakupy muszę jechać jeszcze raz ale to już chyba jutro.
Co jeszcze mnie dzisiaj wytrąciło z równowagi... a otóż to że spotkałam koleżankę z którą się przyjaźniłam jak jeszcze mieszkałyśmy u rodziców i cóż się okazało... jest w ciąży z drugim dzieckiem. Za dwa tygodnie maluch przyjdzie na świat. Jak ją zobaczyłam jak sobie idzie z mężem z tym ogromnym brzuchem aż mi szczena opadła. Tak dawno się nie widziałyśmy że nawet nie przypuszczałam że ich kolejne dziecko już w drodze... Chyba zauważyła moje zaskoczenie. Oczywiście palnęłam coś idiotycznego w stylu wow ty już z drugim dzieckiem w ciąży a jak dalej nic...
Żenua... lepszego zdania nie mogłam wymyślić... :(
Ona na to no tak a ty jak zawsze laska...
To mnie dobiło... Ona ma rodzinę, pewnie szczęśliwą skoro zdecydowali się na kolejne dziecko, a ja jestem w ciemnej dupie!!
* * *
Walka z emocjami...
2009-11-05
Jest mi źle...
Nie wiem co robić... co myśleć... Muszę się wziąć w garść choć to strasznie trudne. Małż nie ułatwia... Myślę że czasem jestem dla niego niewidzialna. Trudno mi walczyć z uczuciami gdy Małż zauważa mnie tylko wtedy gdy mu przeszkadzać lub chce seksu. a ostatnio rzadko się to zdarza...
Za to On nie odpuszcza... trochę mailujemy w pracy...
To takie przyjemne uczucie gdy ktoś dostrzega moją obecność...
* * *
Felicja pod ścianą...
2009-11-03
Dzień niczym nie różnił by się od poprzednich... Dużo pacy, stres... i ulga gdy wraca się do domu... Dzień jak codzień... gdyby nie fakt że On się znowu odezwał... Unikałam go w pracy, ale on nie odpuścił... Napisał... znowu... Na początku były to zwykłe smsy w stylu... przypominam się, wspominam i takie tam... Potem zaczęło się robić coraz bardziej bezpośrednio... Tzn. zapytał czy jest szansa by spotkać się kiedyś po pracy...
Wow w tym momencie od razu zrobiło mi się gorąco! Przyznam że tego się nie spodziewałam... Jako pretekstu użył oczywiście błahostki w stylu muszę się odwdzięczyć za to ciastko które ci kiedyś zjadłem... Wiadomo... byle pretekst byle tylko zahaczyć o temat spotkania.
Postanowiłam udać że temat spotkania wogóle się nie przewinął i napisałam coś zupełnie nie w temacie spotkania. Mimo to On dalej drążył temat... Napisał że postara się odwdzięczyć nie ważne co kawa, herbata, piwo, wino czy kino...
Potem dodał jeszcze: Chyba nie jesteś pamiętliwa?
Znowu nie odpowiedziałam na kolejną propozycję spotkania. Krew krążyła w żyła z niesamowitą prędkością... czułam się jak w klatce... nie wiedziałam co napisać bo sama nie wiem czego chcę...
Odpisałam że jeszcze nie wiem jaka będę.
Po raz kolejny nie ponowił pytania... Przysłał :) i życzył dobrej nocy...
Boję się tego co się dzieje. Boję się siebie i swoich decyzji...
Przede wszystkim muszę pamiętać że to nie zabawa bo można zranić wielu ludzi...
* * *
Bliskość drugiego człowieka.
2009-11-01
Bliskość drugiego człowieka jest nam potrzebna do życie. Przemykam przez blogi porozrzucane w sieci i czytam głównie o tym jak ludzie cierpią… Nie dlatego że mają kiepską pracę, długi, kredyty do spłacenia, ale dlatego że czują się bardzo samotni i niezrozumiani… Bliskość drugiego człowieka jest nam tak bardzo potrzebna, że gdyby zebrać wszystkie blogi i wybrać wszystkie posty opisujące naszą samotność okazało by się że zajmują 70% wszystkich wpisów, a to naprawdę bardzo dużo… Mamy wokół siebie mnóstwo ludzi, ale nie potrafimy im zaufać. W dzisiejszym świecie okazywanie słabości jest démodé… Jeśli chcemy coś w życiu osiągnąć na każdym kroku jesteśmy zobowiązani do demonstrowania własnej siły, podczas gdy w rzeczywistości jesteśmy wyczerpani psychicznie i często popadamy w depresję. Jak się przed tym bronić, jak sobie radzić z naszymi słabościami..? Każdy robi to na swój sposób… ja po prostu piszę…
* * *
Czyste szaleństwo
2009-10-30
Jest dobrze.
To był dziwny tydzień. Totalne wariactwo, sama nie wiem co się ze mną działo. Dopadła mnie głupawka jakich mało i trzymała mnie cały tydzień. Szaleństwo jakie mnie ogarnęło, koleżanki boki zrywały bo takie numery wywijałam. Mnóstwo żartów sytuacyjnych, których nie sposób przytoczyć. Dzisiaj wzięło nas z dziewczynami na wspominki i zaczęłyśmy sobie przypominać wpadki i wpadeczki z całego tygodnia. Uśmiałyśmy się straszliwie, aż nie mogłyśmy powstrzymać łez. Ach co to był za tydzień... :)))

Jutro w planie spotkanie z Blondi i Inez zakupy, kawa, a potem kino i "This is it"...

Dzisiaj Małż na meczu. Ja samotna w domciu. Mogłam iść z Blondi i jej znajomymi do jakiegoś Pubu ale wybrałam nic nie robienie... Chyba lubię czasem te samotne wieczory... Trzeba w końcu też zrobić coś koło siebie. Zaraz ruszam pod prysznic, nałożę sobie maseczkę, zrobię manicure i pedicure, potem kilka brzuszków i może wezmę się za prasowanie.
Mam tyle energii... trzeba ją jakoś spożytkować.

PS
Ciągle myślę i wspominam... nie wiem czy mi z tym źle.
* * *
Ekscytacja...
2009-10-29
Dziwne jest to uczucie jakie towarzyszy mi od kilku dni... Ekscytacja, euforia, rozanielenie. W innej sytuacji wydałabym jednoznaczną diagnozę... zakochanie. Tu nie może być o tym mowy. Walczę, ze sobą i swoimi myślami. Dłużej tak być nie może.
Jutro go nie będzie, potem weekend, a potem kolejny nowy tydzień... On też walczy z samym sobą. Widzę to. Miota się, nie wie co powiedzieć. Nie rozmawiamy o wyjeździe... jednak najwyraźniej oboje nie możemy przestać o nim myśleć.
Trudne to wszystko...
* * *
To nie może być nowy rozdział mojego życia.
28-10-2009
Nie wytrzymałam złamałam się i napisałam @ do Anncy. Przywiązałam się do niektórych osób i dlatego trudno teraz tak po prostu zniknąć.
@ był dość chaotyczny i obawiam się że nie do końca zrozumiała co się wydarzyło. Pisząc go walczyłam z myślami zrobić to czy nie a może odciąć się od tego co było i zacząć wszystko od nowa. Jednak to nie takie proste. Nie można tak po prostu zapomnieć o przeszłości. To nie może być nowy rozdział mojego życia, bo to przecież kontynuacja... kiedyś miałam pseudonim J..... a dzisiaj Felicja... poza tym nic się nie zmieniło... jestem nadal tą samą osobą.

Wspólny wyjazd z M. nadal chodzi mi po głowie. Nie mogę przestać o tym myśleć... Unikam go ale to nie zmienia moich myśli. Zastanawiam się co myśli o tym wszystkim on. Prawie ze sobą nie rozmawiamy, bo boję się zdradzić... Idiotyczna sytuacja.

Poza tym chodzę zestresowana bo tak wpływa na mnie cała ta sytuacja. Totalne wariactwo i głupawka ogarnia mnie od kilku dni, ale dziewczynom w pokoju też się udzieliło. Obawiam się że Boss w końcu się wkurzy i wpadnie wściekły do naszego pokoju zrobić z nami porządek ;)
Brak słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz