wtorek, 4 września 2012

Jedna łza, druga łza, trzecia.......

Oczy mam tak opuchnięte od płaczu, że ledwo się otwierają.
Wczorajszy dzień nie należał do najlepszych już od samego rana, a wieczorem kolejne rzeczy spadły mi na głowę i nie dały zasnąć niemal całą noc. Nie będę opisywała co się wydarzyło, bo wciąż trawię i jestem nieco oszołomiona.
Z dzieckiem wszystko dobrze, taką mam przynajmniej nadzieję, rusza się i daje o sobie znać. Martwiłam się czy coś się złego nie stanie. Wstrząs jakiego doznałam, zmiażdżył moje poczucie beztroski i bezpieczeństwa. Nie mogłam uwierzyć w swoją naiwność i łatwowierność. W nocy na przemian chlipałam do poduszki, albo nerwowo spacerowałam po mieszkaniu. Bolało mnie serce, czułam też skurcze/ucisk w brzuchu i bałam się że za chwilę wyląduję na pogotowiu. Wiedziałam że muszę się uspokoić, ale nie potrafiłam zapanować nad emocjami.
Teraz rano nadal boli, zwłaszcza serce i dusza. Jednak teraz w dzień wszystko wygląda już tak jakoś lepiej, już nie tak strasznie jak pod osłoną nocy. Muszę sobie przypomnieć jaka jestem silna i że poradzę sobie z wszystkim.


*                     *                     *                     *                     *
Dopisane (po 17-tej)
Miałam dzisiaj troszkę załatwiania, ale teraz jestem już w domu i odpoczywam w łóżku z laptopem, relaksacyjną muzyką i szklanką zimnego kefiru.
Przed chwilą zadzwonił Szef, chciał mnie przeprosić za wczorajsze zachowanie. Tłumaczył skąd ten wybuch no i że przesadził. Powiedziałam ok. ale miłe to nie było, bo przyjeżdżam do firmy, bo chcę im pomóc, a w zamian on się na mnie wyładowuje. Na szczęście rozmowa nie była długa, ale to znowu kolejny niepotrzebny dla mnie stres. Żal mi tego bobo, że musi sobie radzić z tym wszystkim i mam tylko nadzieję, że jest wystarczająco silne, by wszystkie te wydarzenia nie miały na nim negatywnego wpływu.
Nie wiem dlaczego jestem taka krucha i wrażliwa. Jeszcze kilka lat temu byłam twarda i nie tak łatwo było mnie skrzywdzić. Dzisiaj jestem strzępkiem nerwów. Może tych ciosów jest zbyt wiele, nie wiem. Przykre jest to, że nawet nie potrafię ochronić maleństwa przed tym wszystkim i przez swoją słabość narażam je na niebezpieczeństwo.
Widziałam się też dzisiaj z ex teściową na ogródku. Było miło, bo naprawdę się ucieszyła że mnie widzi i chyba aż się wzruszyła, bo wydawało mi się że jej się oczy zaszkliły. Przytuliła mnie, pogratulowała i powiedziała że bardzo się cieszy tylko szkoda że to nie będzie też ich wnuk... Dla mnie to też było wzruszające.

2 komentarze: