Podziwiam tych ludzi za siłę walki, za to że się nie poddają, choć pewnie nie raz czują straszną bezradność...
Pomodliłam się za Frania, wpłaciłam pieniążki na jego konto. Postanowiłam, że muszę zrobić coś jeszcze. Dla Frania jest prowadzona strona na facebooku, gdzie licytowane są różne przedmioty i biorę udział w kilku takich licytacjach. Poza tym postanowiłam, że podaruję też coś od siebie.
Piszę o tym, bo Franio zasługuje na to by żyć i może ktoś z was chciałby mu pomóc, bo naprawdę liczy się każda złotówka.
Tu możecie przeczytać historię Frania http://www.siepomaga.pl/f/fundacja-siepomaga/c/1156
A tu link do stronki z licytacjami https://www.facebook.com/events/1387560041493468/
"Franio ma 2 lata i 3 miesiące. Jest jeszcze małym chłopcem, który prawie połowę swojego życia walczy z nowotworem. Przeszedł wiele bólu i cierpienia. Jeżeli możesz pomóc Frankowi, zrób to jeszcze dziś..." cyt. ze strony fundacji
Strasznie to smutne:( Tym bardziej, że Franio ni jest jedyny:(
OdpowiedzUsuńNie jest jedyny, ale to że nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, nie powinna nas zwalniać z pomocy w ogóle.
UsuńTo jest jasne.
UsuńRozryczałam się przez Ciebie. Taki śliczny chłopczyk. Moja mama miała raka i wiemy, ile to jest cierpienia, ale kiedy choruje taki maluszek, to nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak daje sobie radę czując ból, którego nie rozumie nawet, nie wie co się dzieje.
OdpowiedzUsuńPoza tym zainspirowałaś mnie i też nie ograniczyłam swojej pomocy tylko do udostępnienia informacji o Franku. Dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę , bo przecież nikt nie zasługuje na takie cierpienie i brak nadziei, zwłaszcza taki maluszek...
Usuń:*
OdpowiedzUsuńdolaczylam dzieki Tobie
Za dużo tego cierpienia na tym świecie...
OdpowiedzUsuńNie potrafię się pogodzić z tym, że cierpią dzieci. Miałam ten 1% oddać komuś innemu... ale teraz chyba już wiem co z nim zrobię. Dziękuję!
Kiedyś pomogłam takiej małej dziewczynce... Byłam jeszcze w Irlandii, myślałam, że stać mnie na pomaganie, wpłaciłam 100zł na konto. Następnego dnia wchodząc na bloga, dowiedziałam się, że dziewczynka tej nocy zmarła. Szok był ogromny. No bo przecież nie tak to miało być...
Czasem bywa za późno, ale nadzieja umiera ostatnia. Jestem pewna że rodzicie Frania choć zdają sobie sprawę z konsekwencji wierzą że synek będzie żył...
UsuńWarto pomagać. Nigdy nie wiadomo kiedy los spłata nam figla i to my będziemy potrzebować pomocy...
Ponoć dobro do nas powraca :)
Ale super, ze do Ciebie trafilam, bede z checia zagladac :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)