poniedziałek, 22 października 2012

Mama

Będę mamą i jakoś czasem nadal jest to dla mnie trochę abstrakcyjne. Widzę jak zmieniło się moje ciało, jak urósł brzuch i jak czasem trudno się schylić. Coraz częściej coś mnie boli i coraz więcej ruchów w moim brzuchu. Tyle że z uczuciami jestem chyba trochę na bakier. Tzn. nie czuje jakiejś przeogromnej miłości, nie czuję że zostanę matką. Towarzyszy mi raczej uczucie ciekawości, niecierpliwości, bo przecież wiem że wkrótce wszystko się zmieni, tylko nie do końca zdaję sobie sprawę z wagi tych zmian.
S. ciągle bombarduje mnie różnymi pytaniami, czy się cieszę, czy już się nie mogę doczekać, dlaczego wcześniej nie miałam dzieci, itp. Te wszystkie pytania są pewnie naturalne ale wczoraj zapytał też kogo kocham bardziej jego czy Alexa... Nie wiedziałam co odpowiedzieć, by nie skrzywdzić S. Ostatecznie powiedziałam prawdę, tzn. że Alexa chyba jeszcze nie kocham, tzn. bardzo się cieszę, że go będziemy mieli i nie mogę się doczekać kiedy się pojawi na świecie, ale trudno jest pokochać kogoś kogo się jeszcze nie widziało i nawet się go nie zna.
Chyba taka odpowiedź mu wystarczyła, bo już nie wracał do tego pytania. Ja w sumie czułam się dziwnie, bo wiem że właściwie nigdy nie pokocham S. tak jak pewnie będę kochała swoje własne dziecko. Poza tym S. ma swoją mamę i chyba właśnie ze względu na nią do tej pory mam problem z uczuciami do S., bo wciąż widzę w nim matkę. Natomiast pomyślałam sobie że dobrze to kamufluję, bo chłopak raczej nie wyczuwa moich rozterek skoro ma poczucie że go kocham...
Swoją drogą z ekxową znowu są jakieś problemy. Wszystkiego nie wiem bo M. chyba nie chce mnie obciążać jej problemami, ale wiem że nie jest najlepiej.
Okazuje się, że eksowa jednak nie ma już pracy, chyba od ponad tygodnia (przyczyn nie znam). Do tego w całej rodzinie wrze bo choć nie pracuje i teoretycznie powinna mieć więcej czasu S. chodzi do szkoły bez śniadań, bo exkowa ma problem z organizacją czasu. Poza tym problem jest tez z zadaniami. Przez weekend S. robił u nas zaległe zadanie, którego wcześniej nie zrobił bo nie miał kartki A3. Nie wiem czy dostał pałę czy tylko upomnienie bo M. tylko coś pod nosem przebąkną o tym zadaniu, a dziecka o szczegóły nie chciałam wypytywać.
W sumie cała sprawa jakaś dziwna z M. nawet nie chcę chyba zaczynać rozmowy, bo właściwie pewnie to nie moja sprawa, a to tej całej akcji ze spóźnianiem i chodzeniem bez śniadań do szkoły dowiedziałam się od teściowej. Żaliła się że nie może na to wszystko patrzeć, że najchętniej zabrałaby S. do siebie. Powiedziałam że to nie takie proste, bo ona jest matką, sami też proponowaliśmy że się chłopcem zajmiemy, ale oczywiście to nie wchodzi w grę.
S. był u nas od piątku do niedzieli wieczora. Potem znowu jest od środy do soboty wieczora i uważam że to po prostu wykorzystywanie mnie. Bo ona siedzi w domu a dzieckiem się nie zajmie i ja obca dla chłopca kobieta mam się zajmować jej dzieckiem. Powtarzam to bez końca i zdania raczej nie zmienię, jak tak to ma wyglądać, że u nas jest coraz częściej i jeszcze trochę i będzie więcej niż u niej, to trzeba sądownie ustalić wszystko i nie płacić jej alimentów skoro pieniądze nie idą na dziecko!
Pokręcone to wszystko i niestety pewnie najbardziej zawsze odbija się na dziecku, ale z drugiej strony przecież to ona jest matką i powinna chcieć dla dziecka jak najlepiej a nie liczyć na to, że ktoś inny się nim zajmie. Najbardziej wkurza mnie to, że nie pracuje i jeszcze ma czelność wydzwaniać do M. (który pracuje na 2 etaty), że ma jej pomóc, bo ona ma za dużo na głowie i brać go częściej.
Najgorsze jest to, że tak mnie to wkurwia, a mimo to ulegam (chyba dla M. to robię) i godzę się na pewne ustępstwa, dzięki temu ona dostaje to czego chce. Ona dostaje kasę, a ja zajmuję się jej dzieckiem.
W tym tygodniu zgodziłam się na 4 dni, ale niech nie liczy że to będzie norma. Musze się postawić i trzymać tego co powiem, bez ulegania.

1 komentarz:

  1. Dziekuję za zaproszenie. Teraz się tylko melduję a przeczytam potem... bo czas dziś goni, lekarz i UP :) I bank :)

    OdpowiedzUsuń