Odszedł, choć nie do końca z własnej woli. Był tak słaby, że już ledwo chodził. Stary schorowany, nasz kochany kompan, towarzysz, członek rodziny. Psiak który sporo w życiu przeżył i może właśnie z tego powodu był tak czuły, wierny i towarzyski.
Nie znałam jego całej historii, tylko jej strzępki, a w naszym życiu pojawił się trochę z przypadku. Po prostu mieszkał sobie na ogródku działkowym, który zamierzaliśmy kupić. Poprzedni właściciele chcieli szybko sprzedać działkę, najlepiej z psem, ewentualnie bez, ale wtedy pewnie oddali by go do schroniska skąd wcześniej go zabrali. Pokochaliśmy tego psa od niemal pierwszego wejrzenia i nie było mowy na skazanie go na dalszą tułaczkę. Przeżył już wystarczająco dużo skoro wylądował w schronisku, a i ci ludzie którzy go stamtąd zabrali podobno nie dbali o niego i pies często bywał głodny.
Daliśmy my dom jakiego być może nigdy nie miał. Już nie chodził głodny, miał ocieploną murowaną budę z kołderką w środku. Wychodził na spacery poza swój ogród. Dostał dużo miłości, ale już go nie ma.
Trzeba było go uśpić, bo dla niego nie było już nadziei. Teraz ogród nie będzie już tym samym miejscem, już nikt nie będzie nas tam witał. Stanie się tylko pustym kawałkiem ziemi.
Żegnaj Spajki :*
Smutna historia. Przynajmniej mial Was na tak krotko I czul sie kochany.
OdpowiedzUsuń:'-(
OdpowiedzUsuńJest mi przykro, strasznie przykro... wiem co to znaczy... nic już później nie jest takie samo... Dobrze, że chociaż poczuł co to znaczy miłość, dobre serce... Piękny pies... ;(
OdpowiedzUsuńChyba się rodzi :)
OdpowiedzUsuńCzyżby...? :)
OdpowiedzUsuńCzy Alex juz sie znajduje po drugiej stronie brzuszka????
OdpowiedzUsuńNie ma wieści od samej Ginger, zapewne już tak :)
OdpowiedzUsuń