niedziela, 2 marca 2014

Wariacje na temat emocji

Zrozumieć kobietę....?
Niemożliwe?
Może jesteśmy tak skomplikowane, że to rzeczywiście nierealne.
Przyznaję. Czasem sama siebie nie rozumiem. Nie wiem dlaczego nagle wpadam w złość, albo płaczę i nie mogę przestać.
Taka już jestem. Czasem bezradna w walce z własnymi uczuciami o jaką taką stabilizację emocjonalną.
Rano wstałam jeszcze nim obudził się Alex. Chwilę potem obudził się i on. Przygotowałam mu mleczko, był czas na pieszczoty i przytulańce. Choć oczywiście w ograniczonych ilościach, bo mój mały chłopczyk już potrafi pokazać czego chce a czego nie...
Potem zjedliśmy śniadanie, które przygotował M. Było tak fajnie, rodzinnie i beztrosko. Czułam się szczęśliwa...
Kilka godzin później zalewałam się gorzkimi łzami, których nie byłam w stanie opanować. Początkowo płakałam, bo było mi tak strasznie żal, że nie będę dziecka widziała przez najbliższe kilka dni. Powrót do pracy pozwolił mi odetchnąć, dowartościować się i zarobić ;)
Niestety po drodze straciłam czas spędzony z synem, a to że widuję go tylko w weekendy i tak wiele z jego życia mnie omija jest dla mnie bardzo trudne.
Potem płakałam o pracę. O to że tak dobrze się czuję jako kobieta pracująca i będzie mi jej brakowało. Już wkrótce pojawi się kolejne maleństwo i znowu będę zamknięta tylko z dzieciaczkami.
Czuję że znowu tak wiele będzie mi umykać, tyle że od strony zawodowej...
Potem znowu myślałam co będzie po macierzyńskim. Czy wrócę do firmy, na jakie stanowisko, czy znajdę wreszcie satysfakcjonujący pomysł na siebie i swoją przyszłość zawodową...
Czułam się rozdarta i ostatecznie już nie wiedziałam dlaczego płaczę, ale przestać nie mogłam...
Wszystkie te rzeczy są dla mnie ważne i rezygnując z którejkolwiek nie będę spełniona. M. tego nie rozumie. Dla niego to, że się nie chodzi do pracy to super sprawa i jak mówi też by tak chciał. Nie rozumie też tego że martwię się o swoją przyszłość zawodową. Jego zdaniem już teraz powinnam zacząć szukać nowej pracy, bo lepiej byśmy razem nie pracowali, dla bezpieczeństwa finansowego. Tak wiem. Sama mówiłam nie raz, że chcę to zrobić. Chcę zmienić firmę i zobaczyć co osiągnę w innej, ale prawda jest też taka, że choć wiem że powinnam tak zrobić to będę bardzo tęsknić za tymi ludźmi i tym czym się zajmuję. Jestem zbyt emocjonalna w stosunku do ludzi, rzeczy otoczenia. Nawet do starego samochodu mam mega sentyment i jak sobie pomyślę, że trzeba go będzie wkrótce wymienić to mam łzy w oczach. M. się śmieje, bo dla każdego normalnego człowieka wymiana samochodu na nowszy i lepszy to powód do radości, a nie łez.
Może... spierać się nie będę, ale łez i tak nie umiem powstrzymać.
Za swoim starym laptopem też płakałam, choć kupowałam nowszy, ładniejszy. Co z tego skoro tamten lubiłam i było mi żal że muszę się z nim rozstać.
No taka już jestem, nieszablonowa, nieobliczalna i nieodgadniona. Być może jak każda kobieta i tylko M. się wydaje że jestem jakaś dziwna ;)

6 komentarzy:

  1. Nie jesteś dziwna tylko wrażliwa,w dodatku hormony robią swoje...no nie da się ukryć.
    Nie będę Ci pisała nie martw się, będzie dobrze, wszystko się ułoży i generalnie cud, miód i orzeszki...wiem jak to jest kiedy ktoś czymś się martwi, a inny ze spokojem stwierdza"będzie dobrze". Łatwo radzi się komuś, a trudniej te dobre rady wykorzystywać w życiu, swoim własnym...Ale mimo wszystko pamiętaj, że nie ma tego złego!!! Może nie dziś i nie jutro,a za kilka dni wpadnie Ci do głowy nowy ciekawy pomysł,który pozytywnie powywraca do góry nogami Twoje życie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hormony moja droga plus troszkę wrażliwszy charakter :) Po tym jak odstawiliśmy nasz pierwszy samochód na złom to przeżywałam żałobę...a wcześniej narzekałam na niego dzień w dzień i marzył się nowy.Niebawem mam się wprowadzać do nowego,pięknego własnego domu i tęsknie za starym wynajmowanym mieszkankiem...Ech :( czasami za dużo tych łez i sentymentów,ale z drugiej strony ciesze się z tego jaka jestem,bo dzięki temu potrafię więcej docenić,umiem cieszyć się drobiazgami i odnajdywać szczescie w rzeczach banalnych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też często płaczę i nie potrafię wyjaśnić dlaczego. Taki nasz urok. K. też nie potrafi zrozumieć, że po prostu nie jestem w stanie pohamować łez i zawsze twierdzi, że próbuję na nim coś tymi łzami wymusić. A czasami dobrze jest się tak wewnętrznie oczyścić przez te kilka łez.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faceci chyba nigdy nie zrozumieja naszych rozsterek, rozklejen i emocjonalnych lez wylanych czasem bez wiekszego powodu a czasem za powodem. Chybe tylko kobiety sie w tej kwestii rozumieja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jakbym czytała o sobie, tez przywiązuję się do rzeczy oraz do osób. Twoje rozterki nie są mi obce i myślę, że żaden facet ich nie zrozumie -(nie)stety.... pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie wahania nastrojów ma chyba każda z nas a faceci nigdy tego nie zrozumieją bo oni takich wahań zwyczajnie nie mają.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń