czwartek, 21 lutego 2013

Zmienić czy nie zmienić oto jest pytanie...

Dzisiaj przywieźli mi w końcu nową kanapę do mieszkanka. Ta która była, już się rozpadała, a jak będę chciała wynająć mieszkanie to jednak musi wszystko być w dobrym stanie i technicznym i wizualnym.
Tak więc siedzę sobie na nowej kanapie, patrzę na Aleksandra i zastanawiam się jak to będzie z tą nową pracą...
Dzisiaj miałam wstępna rozmowę, taką telefoniczną. Spełniłam wszystkie podstawowe kryteria, nie rozmawialiśmy jeszcze tylko o pieniądzach, a to może ich zniechęcić. To państwowa posadka, a na takich raczej nie zarabia się wielkich pieniędzy. Dla mnie to jednak ważne, bo nie chcę zmieniać pracy na gorzej płatną. Muszę dostać więcej niż mam obecnie, to dla mnie w tej chwili warunek podstawowy, który muszą spełnić oni. Zobaczymy jak będzie. Teraz mają "akcję PIT" więc mam zadzwonić za jakiś tydzień, a wtedy umówimy się na spotkanie by omówić szczegóły.
Jestem teraz pełna obaw, bo jeśli się dogadamy to czeka mnie poważna decyzja, bardzo trudna dla świeżo upieczonej matki... Będę musiała oddać Aleksa pod czyjąś opiekę, a boję się że ktoś obcy nie będzie miał tyle cierpliwości i może go skrzywdzić :(
Z drugiej strony to praca, która ma bardzo dużo zalet. Przede wszystkim mniej stresów i praca bez delegacji po całej Polsce... Kiedyś te wyjazdy to była zaleta, teraz przy maleństwie to wada, bo strasznie bym za nim tęskniła. Poza tym to inna kwestia jest zdecydowanie trudniejsza. Bo właściwie to zapadła decyzja, że nie wracam do firmy, zamiast tego zostaję na wychowawczym i zajmuje się malcem przez jakiś rok. Wiec tak naprawdę te dylematy związane z powrotem do firmy i ewentualnymi delegacjami, aktualnie nie spędzają mi snu z powiek. Problem jest inny trzeba zdecydować, czy wybieram wychowawczy, czy decyduję się na zmianę pracy.
Kurcze no... patrzę na tego maluszka i jestem strasznie rozdarta...
Oczywiście istnieje jeszcze duża szansa, że nie stać ich na takie wynagrodzenie i wtedy nie muszę się niczym przejmować bo zostaję z Aleksandrem w domu.
Najgorsze jest to, że tak naprawdę to żadna opcja mnie nie ucieszy tak do końca. Bo z jednej strony chcę się zaopiekować maluszkiem, a z drugiej chcę się rozwijać, a to dla mnie duża szansa...

3 komentarze:

  1. ja mysle, ze los jakos sam Tobie/Wam ulatwi kwestie ewentualnej zmiany pracy. prawda jest synus jest malusi bardzo jeszcze, sama mialabym identyczne odczucia. z kolei patrzac na mozliwosc rozwoju trzeba raczej to jakos pogodzic, moze da sie, moze za mniej godzin, nie wiem. sama wiesz najlepiej...poczekaj na rozwiazanie kwoty pensji, wtedy ewentualne zera pomoga w decyzji:p hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko czy da się to jakoś przeliczyć na czas spędzony z dzieckiem...?
      A Ty jak szybko po porodzie wróciłaś do pracy?

      Usuń
    2. Maly mial 18 miesiecy. Mysle, ze to dobry czas na powrot do pracy kiedy bobo wieksze jest. Jednak wszystko zalezy na co kto moze sobie pozwolic, badz jak u Ciebie oferta nowej pracy jest kuszaca.

      Usuń