niedziela, 24 lutego 2013

Coś mi tu nie gra.

Czuję się bardzo samotna. Ostatnio M. w ogóle mi nie pomagał, zupełnie się nie angażował ani w prace domowe, ani w opiekę nad Aleksandrem. Nie wiem co się z nim działo, co mu po głowie chodziło, ale jego arogancja mnie wkurzała. Odsunęłam się od niego, stałam się bardziej milcząca i skupiłam się na dziecku. Było mi przykro że nie uczestniczy w życiu rodzinnym. Nie jestem robotem, tania siła roboczą, a Aleksander to nie worek kartofli który można przerzucać z konta w kąt. Wściekłam się któregoś razu i powiedziałam że ma się ogarnąć i zacząć inaczej traktować Alexa. Wygarnęłam mu że nie zajmuje się nim w ogóle, a jak się czasem zdarzy, że mały zacznie płakać jak akurat coś robię czy się kąpię to albo lekceważy ten fakt, albo bierze malca pod pachę jak teczkę albo przerzuca przez kolano i myśli że to go uspokoi!?! Nie mogę na to patrzeć i w końcu zareagowałam bo widziałam że nic się nie zmienia. Powiedziałam że nie mogę patrzeć jak tak traktuje nasze dziecko. Że ja o wiele lepiej traktuję jego dziecko z eksową niż on swoje własne.
Jakoś nie docierały do mnie jego argumenty że mały "lubi" takie rzeczy, że i tak nie będzie pamiętał, że jak sobie popłacze to w końcu się zmęczy i przestanie...
Jego podejście do tematu zupełnie mi nie odpowiada, a jego postawa jako ojca w ostatnim czasie całkowicie mnie rozczarowała. Nie wiem co o tym myśleć i co z ta sytuacją zrobić. To nie jest normalne, że boję się zostawić dziecko z własnym ojcem, bo oczami wyobraźni widzę jak zamyka małego w pokoju, by nie było słychać jego płaczu.
Od dwóch dni M. próbuje zatrzeć złe wrażenie i jest bardziej czuły i w stosunku do mnie i do małego. Jednak ja tak łatwo nie zapomnę o tym co było i boleć chyba nie przestanie. Od dzisiaj do soboty znowu mamy S. i szczerze mówiąc nie mam najmniejszej ochoty by z nami  był. Jakoś dla niego M. zawsze potrafi znaleźć czas i czuję, że S. okrada nas z czasu który mogli byśmy spędzić we troje. Znowu budzą się we mnie jakieś negatywne emocje z którymi będę sobie musiała poradzić sama.
Przez cały tydzień M. był dość nieprzyjemny i ciągle zajęty. Z wszystkim byłam zupełnie sama. Wczoraj cały dzień pracował w naszym domu i kuł kafelki w jednej z łazienek. Myślałam że dzisiaj pobędzie z nami, że zajmie się małym, chociaż poodkurza. Zamiast tego znowu pojechał do domu, a ja zostałam sama z dzieckiem. Wróci po południu bo wieczorem jedziemy do znajomych i po S.
Miałam się zabrać za sprzątanie i ogarnąć trochę dom, nastawiłam już pranie i odkurzyłam cześć mieszkania, ale ostatecznie stwierdziłam, że to nie ma sensu. Lepiej będzie jak się położę i prześpię, bo odpoczynek jest teraz chyba ważniejszy. Czekam aż mały zaśnie i może mi też się uda. Porządek w domu jest dla mnie bardzo ważny, ale po co mam się tak męczyć skoro nikt tego nie docenia i nie potrafi uszanować. Mam dość sprzątania również po nim, bo w końcu nie jestem niczyją sprzątaczką.
Chciałam być dobra, ale chyba nie warto, bo to zaczęło być wykorzystywane. Zmienię swoją postawę i albo M. się zmieni, albo pogadamy inaczej...

5 komentarzy:

  1. U mnie niestety podobnie, zbieram się żeby napisać notkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. No, kochana, musisz pokazać kto tu rządzi... myśmy się poprztykali o teściową ( a jakże) w sobotę, na szczęście szybko przeszło. Trzymajcie się i pamiętaj, szczęśliwa mama to szczesliwe dziecko. Odpocznij, nie szarzuj :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Faceci już tak mają, że potrzebują by nimi regularnie potrząsnąć ;-) mój też aby chodził jak w zegarku potrzebuje takiego potrząsania. Nie jestem usługiwaczką (nie mówię że ty jesteś) i milusią żonką co czeka z ciepłym obiadkiem, nie podstawiam mu pod nos o nie. Dużo od niego wymagam i już dawno zauważyłam że im więcej od niego wymagam tym lepiej. A wydarzenia z zeszłego roku nauczyły mnie także, że zdrowo jest być egoistką i więcej myśleć o sobie (tak mi teściowa radziła i miała rację). Właśnie sobie leniuchuję oglądając zaległe seriale a On gotuje obiad i zerka na mecz w międzyczasie :-) i tak mi dobrze :-) i zrobię wszystko by to się nie zmieniło. Mam nadzieję,że do twojego M dotrze co robi i się ogarnie bo nie może małego tak traktować i dla mnie także to jest niedopuszczalne, rozumiem twoje obawy bo też bym je miała. Musisz potrząsnąć nim porządnie bo chyba coś mu się poprzestawiało trochę ;-) buźka :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj M. w ryzach I nie popusc Bo sie zepsuje I tak zostanie. Tulam;***

    OdpowiedzUsuń