środa, 6 lutego 2013

Pierwsze koty za płoty

Pierwsze zbliżenie mamy już za sobą. Naprawdę czułam się jakby to był mój pierwszy raz... Na początku byłam spięta i zestresowana, bałam się że coś pęknie i że będzie bolało :/ Na szczęście nic takiego się ni stało :)
Nie były to takie uniesienia jak kiedyś, bo ciężko było się wyłączyć i nie myśleć o porodzie i bólu jaki mu towarzyszył, ale jak zrobiło się przyjemnie, to i myśli zmieniły kierunek.
Mam nadzieję, że każdy kolejny raz będzie przyjemniejszy i mniej stresujący :)
Na wszystko trzeba czasu ;)

Dni mijają szybko i pracowicie. Nie mam na nic czasu, zwłaszcza na pisanie. W naszym domu rozpoczęły się prace, choć póki co burzymy. Zburzyliśmy ścianę, skuliśmy podłogi i dom wygląda jak gruzowisko. Na szczęście taka demolka odbyła się tylko na jednym piętrze więc jest szansa, że kiedyś w końcu wyjdziemy z tego bałaganu. Póki co wygląda to tragicznie... ale trzeba najpierw zburzyć, żeby potem dopracować i urządzić dom po naszemu. Ponieważ póki co wszystko robimy własnymi siłami w niedzielę i wczoraj również ja wynosiłam gruz by przyspieszyć prace. Trzeba wszystko uprzątnąć by fachowcy mogli zrobić ogrzewanie podłogowe, a potem wymarzony kominek :)
Teraz nasz wymarzony dom w środku wygląda tak:



Jeszcze nie widzę światełka w tunelu, ale M. jest bardzo optymistyczny i cieszy się jak dziecko, że prace się posuwają na przód.
Widzicie to? Bo ja nie bardzo ;)

Ato mój Alexio :) Zdjęcie zrobione dzisiaj przed wyjściem na usg bioderka.

4 komentarze:

  1. Hihi kupa gruzu ale prace w toku I wszystko zamierza we wlasciwym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Istne gruzowisko :-( nie cierpię remontów. Trwają zawsze długo i końca nie widać...mały jest śliczny :-)
    Co do zbliżeń - każdy nast raz na pewno będzie coraz bardziej cudowny :-) buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. O jakbym widziała nasz dom półtora roku temu :)

    OdpowiedzUsuń