sobota, 12 maja 2012

Emocje

W tym tygodniu byłam u lekarza by potwierdzić przypuszczenia o ciąży. Pani doktor powiedziała, że rzeczywiście wyczuwa ciążę, nie ma wątpliwości i skierowała na rutynowe badania, wtedy się okażę czy wszystko jest ok. Nawet nie dopuszczam do siebie myśli że coś mogło by pójść nie tak. Grunt to pozytywne myślenie.
Staram się być z reguły spokojna i wyluzowana, choć bywa różnie. Od tygodnia jest u nas S. i dzisiaj już nerwy mi puściły, bo po raz kolejny wpadł w histerię. Jestem jakaś pobudzona i może innym razem wszystko by po mnie spłynęło jak po kaczce. Niestety ponieważ kolejny dzień z rzędu jest nieznośny już po prostu nie wytrzymałam i podniosłam trochę głos i kazałam mu przestać histeryzować. Może nie było to najmądrzejsze bo sama zaczęłam krzyczeć i histeryzować, że chcę słonia w trampkach, tu i teraz, bo zacznę płakać. Chłopak był w szoku, a ja po prostu skwitowałam, że on właśnie tak się zachowuje i ma przestać bo mi się to nie podoba i ma nam nie psuć kolejnego dnia. Uspokoił się. Przez jakąś godzinę dało się wyczuć napięcie, ale przynajmniej skończył histeryzować i teraz znowu jest do rany przyłóż.
Potem byłam zła na siebie, że dałam się sprowokować, ale chyba mnie to przerosło w danym momencie. Naprawdę bardzo się zdenerwowałam i od razu rozbolała mnie brzuch. Powinnam dbać o moje maleństwo, ale emocje wzięły górę.

2 komentarze:

  1. też bym nie wytrzymała takiego marudzenia i w sumie na jedno dobrze że go do pionu sprowadziłaś --- nie mniej jednak uważaj na siebie bo nie jesteś teraz sama skarbie :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyzwyczajaj się kochana do tych emocji :)

    OdpowiedzUsuń