Nastała tu straszna cisza...
Na moim blogu hula wiatr...
Brak mi czasu, weny twórczej, sama nie wiem czego...
Dużo się przecież dzieje. Nie jest tak że nie ma o czym pisać, ale trudno mi znaleźć chęci i stąd ta cisza.
Jest 10:19. Alex marudzi w swoim łóżeczku. Zazwyczaj o tej porze ma 1 drzemkę, ale nie dzisiaj. Jakby czuł, że mi na tym zależy... Jak się dziecię wyśpi jadę z nim do pracy. Pokażę mojego skarba, a przy okazji zamienię kilka zdań z szefem.
Od dłuższego czasu noszę się z myślą by wrócić na trochę do pracy. Urlop wychowawczy kończy mi się z początkiem lutego. Mogłabym go przedłużyć do dnia porodu, albo zwyczajnie pójść na L-4. Prawda jest taka, że choć kocham swego syna ogromnie czuję potrzebę wyrwania się z tej monotonii. Chcę znowu wyjść do ludzi. Porozmawiać na innym poziomie. Byłam z synem ponad rok i czuję, że zatrzymałam się w rozwoju.
Zobaczymy co na to szef. Jak przyjmie moją propozycję o powrocie. Sprawa nie jest taka prosta, bo choć mają straszne zaległości i brakuje im rąk do pracy, myślę że szef nadal nie pogodził się z tym, że jestem w związku z M. Przecież on sam próbował mnie zaprosić na kawę i nie raz robił głupie podchody. Teraz czuje się idiotycznie, bo nie wie ile wie M.
Na rozmowę z szefem zabieram Alexa, bo nie chcę tam siedzieć za długo. Jak przyjadę z dzieckiem rozmowa będzie mam nadzieję krótka. Myślę że nie wejdę do gabinetu szefa z Alexiem bo pewnie przejmie go tatuś i reszta pracowników, ale przecież nie mogę zostawić tak dziecka samopas na zbyt długo, by nie odciągać reszty od pracy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz