Dzisiaj już wtorek. Robotnicy nadal twierdzą że zdążą. Ciekawe bo jakoś ja już w to nie wierzę. Jest przecież wtorek, a sobota już tuż tuż. Zła jestem już bardzo bo, nim się do pracy zabierali to się im wydawało że skończą pracę w 1,5 miesiąca... Przezornie daliśmy im dwa, które już minęły, a dom nadal nie nadaje się do zamieszkania :(. Najgorsze jest to, że wszystko jest rozgrzebane i nic nie wykończone. Irytujące...
Najgorsze, że nie mamy wiele czasu bo moje mieszkanie jest już przecież wynajęte, a w ostatnim tygodniu czerwca M. wyjeżdża na Mazury i sama raczej nas nie przeprowadzę. Brrr... i jeszcze ta pogoda za oknem :/
Ja rozumiem, ze czas nagli i robota w tle, ale lepiej niech zrobia do konca dobrze a nie po lebkach i cos pozniej by wyszlo i wtedy na nowo trzeba bedzie cos konczyc badz kuc.
OdpowiedzUsuńJakkolwiek by nie bylo zaciskam kciuki na szybkie skonczenie prac remontowych.
moze aurat im sie uda nie martw sie na zapas :-*
OdpowiedzUsuńI jak tam? Udało im się skończyć?
OdpowiedzUsuńNie :/
UsuńJak tam nowe miejsce? Skończyli już??? Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń