wtorek, 31 lipca 2012

Wszystko co dobre kiedyś się kończy

Dla mnie podróż poślubna dobiegła już końca, choć w zasadzie skończyła się już kilka dni wcześniej.
Dołączył do nas S. więc koniec z romantycznymi spacerami. Przyjechał wczoraj rano autokarem i M. poszedł po niego podczas gdy ja poszłam na śniadanie i pilnowałam by też mogli je zjeść. Gdy przyszli wstałam i chciałam uściskać S. a on po prostu spojrzał na mnie, potem na stół i ani drgnął. Powiedziałam ok nie to nie, siadajcie do śniadania. Dopiłam herbatę i zostawiłam ich samych. Było mi przykro, dziwnie się zachował. Zawsze na mnie wisi a tym razem zachował się wobec mnie dziwnie.
Do pokoju przybiegł po około 5 minutach, wyściskał mnie przywitał się z brzuszkiem, zostawił kilka rzeczy i pobiegł z powrotem na śniadanie. Jednak poczułam się niestety dotknięta, bo przy tych wszystkich ludziach tak brzydko mnie potraktował.
Nie poszłam z nimi na plażę, zamiast tego poszłam sobie na długi spacer, łącznie zrobiłam koło 13 km. To było męczące ale nie chciałam z nimi być. Było mi tak strasznie przykro że ciągle sobie popłakiwałam i nie miałam ochoty na jakiekolwiek towarzystwo.
Być może to ciąża i hormony które tak na mnie działają, nie wiem. Tak czy siak pożałowałam, że zgodziłam się na wakacje w trójkę. Teraz ciągle myślę tylko o tym czy wsiąść w autokar i wrócić. Już sprawdziłam ile kosztuje bilet i kiedy są odjazdy. Mogę wyjechać dzisiaj albo po jutrze. Nie wiem co z robić. Noclegi są już popłacone więc ich nie odzyskamy stracę też kilka dni na świeżym powietrzu, ale uniknę stresów i samotności.
M. poszedł na plażę z S., dzisiaj też nie miałam ochoty na wspólne plażowanie, a i M. nie nalegał. Jeszcze nie wiem co z sobą zrobić...
Może dzisiaj pójdę na spacer w przeciwnym kierunku, to trochę mniej kilometrów bo około 10 tam i z powrotem.
Nie wiem skąd we mnie tyle smutku. S. dzisiaj rano przeprosił za wczoraj, ale kwas i tak pozostał, a ja mam dość ciągłego płakania. Jestem przewrażliwiona i nie panuję nad emocjami.

5 komentarzy:

  1. To dziwne że taka przylepa, a tu przy ludziach tak się zachował. Trudno to zrozumieć i nie dziwię się, że ci smutno i źle. Ja emocjonalna jestem bardzo, wyłapię każde "krzywe" spojrzenie czy grymas zrobiony "niechcąco" i potem siedzi to mnie i męczy. Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, ja mysle nie wyjezdzaj. To Wasze wakacje. S. nie odwroci jak sie zachowal, ale nie sadze, ze tu wina do konca lezy w nim.
    Ja na Twoim miejscu, poczekalabym z dzien i wziela malego na spacer tylko on i Ty. byscie sobie odbyli rozmowe miedzy soba, taka o wszystkim. On powinien powiedziec Tobie dlaczego sie tak zachowal. Dzieci sa bardzo szczere. Skoro do tej pory Cie lubil na pewno nic sie nie zmienilo. Tutaj mysle albo palce maczala mamusia w nabuntowaniu synka, albo chlopiec po prostu boi sie, ze straci ojca i kontakt z nim. Dzieci bardzo przezywaja takie sytuacje.
    Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. hej,
    no napisz cos, co taka cisza?....

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Ja też, bo już tak długo nic nie piszesz na swoim blogu.

      Usuń