środa, 29 sierpnia 2012

Streszczenie ostatnich kilku tygodni

Tak dawno nie pisałam, że w sumie to nie wiem od czego zacząć.
W nawiązaniu do poprzedniego postu dodam tylko, że nie wróciłam wtedy do domu. M. dotarł na dworzec autobusowy i przekonał mnie że mam zostać. Chyba własnie tego potrzebowałam, zapewnienie że nie jestem tam zbędna.
Potem był powrót do pracy. Jak się okazało nie na długo bo podczas wizyty lekarskiej okazało się, że troszkę się pogorszyły wyniki i powinnam troszkę odpuścić i odpocząć w domu. No i tak jestem sobie na L-4 od 13.08 aż do 18.09.
L-4 zaowocowało tym że znalazłam ciekawa ofertę sprzedaży domu, który oczywiście pojechaliśmy zobaczyć i się zakochaliśmy :) Jest cudowny, ale "okazyjna" cena jak za tak ładny dom wiążę się z problemami prawnymi jakie tam napotkaliśmy. Rozwiązanie tych wszystkich rzeczy do łatwych nie należy i sami w życiu byśmy sobie z tym nie poradzili dlatego wynajęliśmy radcę prawnego który pomaga nam to wszystko jakoś połapać i rozwiązać. Oczywiście sprowadziliśmy też faceta od stanu technicznego domu, który potwierdził nam że dom jest "zdrowy". Tak więc trwają teraz negocjacje, ustalenia i trochę to nas nerwów kosztuje. Nawet noce są trudne bo ciężko spokojnie przespać noc jak w głowie kołacze się tyle myśli.
Zważywszy na złożoność spraw związanych z zakupem tego domu, nawet jeśli w ciągu tygodnia podpiszemy umowę kupna to i tak marne są szanse że zamieszkamy tam jeszcze w tym roku. Sprawa jest naprawdę skomplikowana i powiązana z wieloma innymi czynnikami, do tego dochodzi jeszcze remont tarasu, wyburzenie ściany w salonie co wiążę się z uzyskaniem zgody konstruktora a następnie wykonanie nowego projektu domu, poza tym oczywiście trzeba odświeżyć ściany w całym domu oraz wymienić podłogi i drzwi na I piętrze. Lista rzeczy do ogarnięcia jest długa i boję się, że nie uda mi się tego wszystkiego połapać jeszcze przed porodem.
Niewiele jest też czasu dla nas choć staramy się wykrzesać choć kilka chwil wieczorami. Nie ma czasu na wielkie planowanie spraw związanych z przyjściem dziecka na świat. Trochę mi przykro bo w sumie powinnam zajmować się teraz raczej urządzaniem pokoiku/kącika dla dziecka, a nie tym wszystko co się dzieje, ale takie jest życie. Robimy to wszystko dla nas, również dla naszego małego bombla który wkrótce się pojawi na świecie. Mamy przecież rodzinę i przyjaciół, którzy pomogą nam przenieść się do naszego domu. Damy radę, jakoś musimy ;)

4 komentarze:

  1. nie lubię gdy tak długo milczysz zwłaszcza,że ostatnia notka smętna była.... to dzieje się u ciebie dzieje ale to pozytywne zmiany :-) dom wasz wspólny super :-) załatwień sporo z tego co piszesz --- nie dajcie się zwariować ;-) buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dom jest naszym marzeniem, ale wciąż nie wiadomo czy uda się go kupić, zwłaszcza że chcemy mieć właśnie ten dom, a komplikacje się piętrzą z dnia na dzień :(

      Usuń
  2. Ja tez bardzo nie lubie jak wieki milczysz, wtedy trzeba sie domyslac I martwic...
    Jak rozwiazalas sprawe z S.? Chyba normalne, ze M. Ciebie zatrzymal bys nie odjechala, tylko taka sytuacja moze sie powtorzyc, czy wtedy tez bedziesz uciekac od problemu? Wydaje mi sie masz dobre szanse na wspaniale relacje z synem M., moze przelam sie:) zrob krok do przodu Bo maly sie Tobie przyda przy jego rodzenstwie.

    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że te relacje są ważne, ale czasem budzą się we mnie jakieś demony i nie potrafię nad nimi panować.
      Bo ciągle mam w głowie mnóstwo sytuacji które wiele mnie kosztowały:
      -reakcja rodziców M. na wiadomość o tym że spodziewamy się dziecka (od razu było skupienie się na S.) i było mi przykro że w tak ważnej chwili znowu skupiamy się na nim,
      -kolejny jeden z wielu szantaż/próba wymuszenia na nas dodatkowych pieniędzy na wakacje S. tuż przed naszym ślubem, co kosztowało nas obojga wiele stresów i łez,
      -ostatnie wakacje we dwoje nim pojawi się nasz maluch,
      nasza podróż poślubna, a ja muszę ją spędzić w kraju bo część tego wyjazdu muszę dzielić z S.
      Tak można by wymieniać i wymieniać ile emocji mnie to czasem kosztuje i staram się ich przy dziecku nie okazywać, choć nie zawsze jest to łatwe i nie zawsze się udaje.

      Usuń