czwartek, 21 lipca 2011

Tak miało być

Leżę w łóżku, w czystej pościeli z laptopem i lampką wina pod ręką.
Myślę o tym co było i jest. Porównuję, analizuję, zastanawiam się czy zrobiłabym to ponownie. Odejście od małża było ważną decyzja w moim życiu. Nie wiem jak będzie z M. Trudno powiedzieć jaka przyszłość nas czeka. Próbuję się skupić na tym co jest tu i teraz i widzę, że coraz łatwiej mi z pewnymi rzeczami. Twardo stąpam po ziemi, bez względu na to jak potoczą się nasze losy, nie będę żałowała podjętej decyzji. Związek z M. jest burzliwy i pełen skrajnych emocji, ale z małżem nie potrafiłam stworzyć szczęśliwego związku i musiałam powalczyć o swoje szczęście.
We wtorek przypadkowo spotkałam się z małżem na ogródku. W pierwszej chwili poczułam się trochę stremowana, bo już dawno się nie widzieliśmy, ale to szybko minęło. Poszliśmy razem na spacer z pieskiem, rozmawialiśmy o planach wakacyjnych, o życiu, pracy i naszych obecnych związkach. Było naprawdę bardzo miło, jak za dawnych lat, tak normalnie. Małż dobrze wyglądał, ale moje serce nie stopniało... Po prostu było bardzo miło, ale to wszystko.
M. jest w tym tygodniu z synem na wakacjach. Tym razem nie zanoszę się od płaczu, żyję swoim życiem. We wtorek zapisałam się na fitness i codziennie rano o 7-ej pędzę na siłownię. Potem biorę prysznic i pędzę z uśmiechem na twarzy do pracy. Jest we mnie dużo radości i wigoru. Nie żyję tylko życiem M., bo mam przecież swoje... Tworzymy związek, ale nie żyjemy tylko swoim życiem. Ja mam swoje... on swoje i mamy też to wspólne ;)
Wiele czasu potrzebowałam by poukładać sobie wszystko w mojej głowie. Wiem, że jeszcze nie panuję w pełni nad wszystkimi moimi emocjami, ale widzę, że powoli zaczynam odczuwać spokój. Widać światełko w tunelu i kto wie może w końcu będzie ten happy end... Wiem że tak miało być musiałam zaryzykować, musiałam poddać się tym uczuciom, nie było sensu z tym walczyć, bo przecież w życiu miłość jest najważniejsza.
PS Może nie powinnam zapeszać ale jak tylko M. wróci z wakacji zaczynamy ciężko "pracować" nad dzieckiem :)

Do posłuchania: "Jednym zdaniem"

5 komentarzy:

  1. kochana niech prace nad dzieckiem będą przyjemne - nie ciężkie ;-)
    wiesz podziwiam normalnie oczy miałam jak 5zł gdy przeczytałam ze codziennie o 7 rano biegasz na siłownie O----O kurcze a na która musisz być w pracy? i skąd masz tyle energii? ja też tak chcę....
    hmmm... długo na tej siłowni ćwiczysz?
    ja też muszę zrobić coś ze swoim życiem...
    marzę o fajnej pracy... nie wiem ale traktuję ją jako nowy etap czegoś co mam teraz...
    triss

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam :) To naprawdę daje mi niezłego kopa:) Do pracy przychodzę na 8:30, ale mam to szczęście że mogę się spóźnić więc te pół godziny spóźnienia nie robi różnicy.
    PS Gdy przyszłam pierwszego dnia też miałam oczy jak 5zł gdy zobaczyłam ilu jest takich szaleńców jak ja :))

    OdpowiedzUsuń
  3. może jak znajdę fajną pracę to też tak zrobię z tą siłownią :-) będę miała co miesiąc regularny wpływ na konto to i różne rzeczy będę mogła normalnie zaplanować... bardzo bym chciała mieć takie swoje życie a nie tylko mąż i mąż i dom i pies brrrr...
    triss

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi sie marzy pojscie do gymu tez. Ja nie mam czasu. Ten czas jednak znalezc musze:)
    Eh Felicja, milego tulenia z M. hihi: P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz jak miło się czyta taką notkę. Czuć z niej spokój i siłę której dawno u Ciebie nie było. Wiedziałam, że dasz sobie z tym wszystkim radę... no proszę jakie czekają Cię przyjemne próby , trzymam kciuki ;-)

    OdpowiedzUsuń