sobota, 28 września 2013

Czy to już koniec naszej przyjaźni?

Zasada numer jeden
Nie robimy interesów ze znajomymi/rodziną!
Radzę się jej trzymać. Myślałam że ja jestem mądrzejsza, że jestem ponad to, a przyjaźń jest silniejsza.
Eh...
Czułam się lepsza, a jestem jak wszyscy...
Każdy jest taki sam, nie wiem skąd przypuszczenie, że mnie to nie dotyczy :(
Z Mizią przyjaźnimy się od liceum... Kurcze to już jakieś 16 lat...
Wszystko zostało zrujnowane przez remont jaki robił w moim domu jej narzeczony z kolegą.
Remont trwa i trwa.... Końca nie widać. Moja cierpliwość i M. została już dawno wyczerpana.
Cóż mogę powiedzieć. Przyjeżdżali na 10 wyjeżdżali koło 16, czasem wcześniej koło 15, a kilka razy się zdarzyło że koło 17. Nie pojawiali się w pracy i rzadko się zdarzało że dawali znać że ich nie będzie. Średnio w tygodniu przepracowali 3 dni, bo w pozostałe dwa jakoś ciężko było dojechać.
W piątek nie wytrzymałam gdy odwalili kolejną fuszerkę, a po zwróceniu im uwagi Artur (jeden z robotników) się oburzył, że śmiem go krytykować. Stwierdził wówczas, że ma już tego dość i już z Danielem rozmawiali o tym, że skończą tylko środek, chcą kasę, a taras mamy sobie robić sami. Tak się wkur**łam że szok. Powiedziałam że w związku z tym jaką się wynosić od razu, bo nie chcę ich już oglądać.
Banda partaczy i tyle. Jak na początku lipca brali pieniądze (z góry, bo mieli potrzeby) za remont środka, choć nie był dokończony, wiedzieli co nam się nie podoba i obiecali że poprawią. Teraz księżniczki się po obrażały i nie mają zamiaru nic poprawiać, bo jak stwierdzili: "mamy za dużo pieniędzy i nam się w dupach poprzewracało"!
A to kilka fotek ich fuszerki:










To tylko kilka rzeczy które mnie najbardziej bolą, resztę można zignorować, bo przecież nie można mieć wszystkiego.

1 komentarz:

  1. To jest jakaś porażka. Moi rodzice sami budowali dom, przepraszam za to co powiem, ale moja mama lepiej potrafi zafugować kafelki niż oni. Co oni sobie myślą, że jak jesteście znajomymi to mogą się nie przykładać??? Nie rozumiem takich ludzi. Jest mi przykro, bo zamiast cieszyć się domem, swoim wymarzonym domkiem, to się denerwujesz. Ehhh....

    OdpowiedzUsuń