Chciałam ograniczyć ilość produkowanego pokarmu i chyba się udało. Wytrzymuję już znacznie dłużej bez karmienia Alexa i piersi już tak nie bolą. To duża ulga, bo do tej pory były ciągle nabrzmiałe i pełne mleka.
Właściwie ten ból nie byłby taki straszny, matka wszystko wytrzyma, tyle ze myślimy o kolejnym dziecku, a przy rzadszych karmieniach jest szansa że znowu zacznę jajeczkować.
Tylko że teraz, świadomość że nie jestem w stanie wykarmić własnego syna, jakoś mnie przygnębiła. Maluszek skończył dopiero 5 miesięcy, a ja mu odbieram to co najcenniejsze dla niego, czyli pokarm matki. Teraz się zastanawiam czy to była dobra decyzja. Może należało poczekać jeszcze kilka miesięcy...
Alex jest przecież moim skarbem i powinnam o niego dbać, a sztuczne mleko nie jest przecież tak dobre jak moje własne.
Waham się co robić. Może jeszcze nie jest za późno by pobudzić laktację i wrócić do poprzedniego stanu, bez dokarmiania... Na pewno są na to jakieś sposoby. Przecież nie straciłam mleka, tylko mam go po prostu mniej.
Jestem rozdarta. Nie chciałam długo czekać z następnym dzieckiem, bo chcę by maluchy miały ze sobą silną więź i były na podobnym etapie rozwoju. Poza tym chcę poświęcić te kilka lat dzieciakom, a potem zapomnieć o pieluchach ;)
Druga sprawa jest taka że im więcej czasu minie tym trudniej będzie mi się zdecydować na drugie dziecko. Widzę to już teraz. Jeszcze niedawno bardzo chciałam jak najszybciej zajść w ciążę i mieć kolejnego szkraba. Dzisiaj nadal tego chcę, ale pojawiają się też inne głosy. Myślę sobie, że Alex jest już "duży" i te najgorsze miesiące mam już za sobą, no i poród... Jak dzisiaj sobie go przypominam to zaczynam się bać. Wiem już jak bardzo to wszystko bolało, a wszyscy straszą że kolejne porody są gorsze od pierwszego... Nie wiem dlaczego, ale taka krąży opinia. Może chodzi po prostu o to że już wiemy co nas czeka... Szkoda że M. nie może urodzić kolejnego dzieciątka ;)
Myślę też o sprawach finansowych. Dom jest duży więc dach nad głową będzie ;) ale co będzie z wakacjami i innymi rzeczami. Jak sobie człowiek przemnoży kwotę za wakacje razy 4, a właściwie to 5 bo jest jeszcze przecież S.... to zastanawiam się czy będzie nas na to stać. Pewnie nie. Trzeba będzie przewartościować wszystko i zamiast wczasować się co roku w romantycznych pensjonatach z bliskim sąsiedztwem do morza, będzie trzeba szukać czegoś tańszego. A i tak pewnie nie będziemy jeździć co roku, tylko np. raz na dwa lata...
Zastanawiam się jak duże ma to dla mnie znaczenie. Czy jestem w stanie zrezygnować z tych wszystkich "luxusów". Czy nie będę żałować tej decyzji o powiększeniu rodziny. Mam nadzieję, że już zawsze będę sobie myślała, że uśmiech dziecka jest znacznie cenniejszy.
Wszystkie to rozwazania, za i przeciw mysle sa normalne. Ja tu bede mocno kciuki trzymac na te kolejne malenstwo, na pozbycie sie watpliwosci. Wszystko sie ulozy i na wakacje bedzie Was stac. Nie zdjae mi sie, ze jestescie z tych co spoczywaja na laurach i nic nie robia aby bylo lepiej. Bedzie dobrze, glowa do gory.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja całkowicie odstawiłam małą od piersi na dwa tygodnie, bo wydawało mi się, że to już czas najwyższy a potem pożałowałam i bez większego problemu udało mi się odbudować laktację. I karmiłam jeszcze trzy miesiące. Co do drugiego porodu mam zupełnie inne doświadczenia, niż te o których piszesz. Przy pierwszym porodzie męczyłam się prawie 20 godz, drugi trwał 2,5. Także reguły nie ma.
OdpowiedzUsuńAle decyzja musi być Wasza, świadoma i myślę, że tak naprawdę ten poród ma tu najmniejsze znaczenie...
Ściskam.
Mi zupełnie co innego przychodzi do głowy gdy piszesz o drugim maleństwie. Myślę sobie maluch zacznie raczkować, chodzić a ty z dużym brzuszkiem jak tu nadążysz za szkrabem kiedy trzeba się pochylić i potrzymać za rączkę. Trzeba będzie wcelować jakoś z drugą ciążą w dobry moment. Może źle myślę, nie wiem, ale akurat to mi przyszło do głowy najpierw :-)
OdpowiedzUsuńPOza tym myślę sobie nie myśl o finansach i "luksusach" myśląc o drugim dziecku tylko myśl o tym, że Alex nie będzie sam, będzie miał rodzeństwo, a to jest najlepsze co możecie mu dać.