piątek, 13 kwietnia 2012

Test II - pozytywny

Powtórzyłam dzisiaj test bo wciąż nie dowierzam. Serce waliło mi jak oszalałe. Przez chwilę bałam się że dzisiejszy wynik będzie negatywny. Wyszłam z łazienki, bo za bardzo się denerwowałam. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie kawę i jak wróciłam, zobaczyłam:
Czyli chyba jednak będę mamą...
Wczoraj powiedziałam M. Bardzo późno bo czekałam aż S. zaśnie. Jak usłyszał news na jego twarzy pojawił się olbrzymi znak zapytania, uśmiech i dezorientacja. Był w szoku, tak jak ja. Oboje bardzo chcieliśmy mieć dziecko i tak długo już czekaliśmy że teraz kiedy to się w końcu stało zaczęliśmy się bać.
Cudowny jest ten strach. Wszystko się teraz zmieni. Nasze plany trzeba będzie jakoś bardziej połapać bo nie ma już tyle czasu ile nam się wydawało.
Chcieliśmy kupić dom, a to przecież nie zakupy w supermarkecie. By nas było stać na ten dom trzeba sprzedać mieszkanie, wziąć kredyt. To sporo załatwiania. Jest też mały konflikt w kwestii mojego mieszkania, bo uparłam się ze go nie sprzedam. To moja polisa. W razie czego zawsze można to mieszkanie spieniężyć, ale chcę mieć jakieś zabezpieczanie w życiu. M. ma już syna z inną, a to w razie czego wiele zmienia. Nie chcę kiedyś wylądować na bruku. Musze myśleć o przyszłości, teraz już nie tylko mojej...
W kwestii mieszkania będę nieugięta. Wiem że to może trochę nie wporzadku, bo on swoje sprzeda, ale czuję że tak powinnam postąpić.
Myślę że zostawienie tego mieszkania to dobra decyzja finansowa. Mieszkanie przecież można wynająć i z tych pieniążków spłacać kredyt.
Czeka nas jeszcze tyle trudnych decyzji. Boję się zakupu domu, bo bardzo boję się długów. Opcja kupowania za pieniądze których się nie ma wydaje mi się niedojrzała, ale w dzisiejszych czasach wielu młodych ludzi nie ma nic na starcie i kredyt to jedyna możliwość by mieć swoje własne mieszkanko/dom.
Takie zobowiązania mnie przerażają, ale przeraża mnie tez myśl mieszkania w jego mieszkaniu. Nie wiem co robić. Zdaję sobie sprawę że tu będzie nam ciasno, ale przecież ludzie mają nawet dwójkę dzieci w M-3 i żyją.
Musimy to dobrze przemyśleć. Najprościej było by wyremontować jego mieszkanie. Niskie koszty nakładu i szybkie termin realizacji. Zakup domu, to sporo bieganiny i załatwiania ze sprzedażą i załatwieniem kredyty, no i jeszcze trzeba wybrać dom.
Ale jestem szczęśliwa że są te dylematy. Marzę by dziecko było zdrowe, a reszta jakoś się ułoży. Damy radę!

PS Jakoś mi tak przykro z powodu Triss. Przykre jest to, że nie wszyscy możemy być szczęśliwi. Ja szaleję ze szczęścia, a Ty musisz przez to wszystko przechodzić. Trzymaj się dziewczyno. Ty też będziesz szczęśliwa. Cokolwiek się wydarzy, całe życie przed Tobą.

2 komentarze:

  1. :):):):) tak wyglądam jak czytam Twojego posta. I nic więcej nie napiszę :):)

    TRISS podpisuje się pod tym co wyżej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz... ja się ogromnie cieszę twoim szczęściem, znam cię sporo czasu, przeżyłam wiele czytając twojego bloga, to że teraz masz tą pełnię szczęścia daje mi nadzieję że być może, może kiedyś i u mnie na blogu poczytacie o takiej radości.... cieszę się razem z tobą a na widok zdjęcia i dwóch kresek szczerze się wzruszyłam.... u mnie no cóż, jest jak jest... nie wiem co mi przyniesie jutro... nie wiem jaki będzie kolejny dzień... czasami nie wiem gdzie stanąć, gdzie skierować wzrok... nic nie wiem... pisałam tyle razy o moim małżeństwie w taki sposób że widać było iż jestem szczęśliwa... dziś zastanawiam się czy ja naprawdę taka ślepa byłam? czemu wielu rzeczy nie widziałam? czy musiało dojść do takiego punktu? być może tak właśnie musiało być.... ktoś mi kiedyś powiedział: kiedy ciemność jest największa wtedy właśnie szykują się dla nas nowe możliwości.... oby tak było.... ciesz się skarbie swoim szczęściem bo długo na nie czekałaś a ja całym sercem jestem z tobą :-*

    OdpowiedzUsuń