niedziela, 19 lutego 2012

Tak łatwo można wszystko stracić


Za oknem szaleje pożar... Nawet nie wiem ile wozów straży pożarnej w pobliżu stoi.
Młody leży w łóżku z M. bo jest przerażony nie na żarty.
godz.: 0:40
Minęło jakieś 40 minut od czasu gdy pisałam te powyższe kilka zdań.
Teraz siedzę na krześle w mieszkaniu M. Młody leży w łóżku w pokoju obok. Dziwnie się tu czuję. Tak bardzo się przed tym broniłam, a w końcu los mnie tu przygnał. Koło północy na klatce rozległy się hałas i pukanie do drzwi. Ewakuowali cały budynek. Pożar się rozprzestrzeniał i trzeba było uciekać z mieszkania. Młody wpadł w panikę, ogólnie było wielkie zamieszanie, a do tego wszystkiego zgasły światła.
Zdążyłam tylko włożyć getry, buty i narzucić wełniany sweter pod kurtkę. Wzięłam torebkę, kluczyki z samochodu i zwierzaka. M. wziął jeszcze z domu notebooki i kołdry. To mój cały dobytek, wszystko co udało się zabrać. Nie wiem co będzie rano, czy będę jeszcze miała do czego wracać.
Nic nie czuję, ani pustki, ani żalu. Nic. Chyba jeszcze sama w to wszystko nie wierzę. Mam tylko nadzieję, że zwierzak się przez to wszystko nie zaziębi. Maleństwo jest przestraszone. Kocham ją, reszta chyba nie ma w tej chwili znaczenia.
Tej nocy chyba nie zasnę.
godz.: 7:44
W końcu pękłam. Rozpłakałam się już jadąc do domu. Chyba dopiero w drodze powrotnej uświadomiłam sobie, że po powrocie mogę już nic nie zastać. Bardzo się rozkleiłam.
Na szczęście dom stoi. Nawet jest już prąd. Na końcu drogi stoją już tylko dwa wozy strażackie, ale wygląda na to że już wszystko dobrze.
Odzyskałam swoje miejsce. Teraz w końcu spokojnie zasnę. 
M. wróci jak Młody się obudzi więc jestem sobie sama.

A do poduchy gra: Nie zapomnij


godz.: 9:05
Ze spania nici.Wozy strażacki wróciły na sygnale już kilka minut po tym jak odjechały. Jestem tak zmęczona, że wolę nie spać, bo gdyby znowu była ewakuacja mogłabym nie usłyszeć. Piję kawę i oglądam "Dzień dobry tvn".

4 komentarze:

  1. Kochana az mi ulzylo jak napisalas, ze wszystko juz jest ok. Mieliscie wrazen niezapomnianych sporo. Najwazniejsze, ze nikomu nic
    sie nie stalo.

    A to malenstwo to co to za zwierzaczek? Zdaje sie umknal mi sprzed oczu post o nim hehe....


    Sciskam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się dobrze skończyło. Było trochę nerwów i zamieszania, ale wszystko jest dobrze.
      Zwierzak, to jedna z dwóch koszatniczek która mi pozostała. Ale tak dla formalności to mam ich więcej na ogródku działkowym ;)

      Usuń
  2. kochana jak dobrze, że było więcej strachu aniżeli strat, dobrze, że strat nie ma żadnych... czytałam błyskawicznie twoją notkę byle dojść do końca i upewnić się, że jest ok.
    Co do uczuć. Myślę, że my kobiety zawsze będziemy mniej lub bardziej ale dzielić włos na czworo. Tak nas natura stworzyła, jesteśmy emocjonalne, pamiętliwe....
    trzymaj się skarbie - buziaki:-*
    yanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze dobrze, że nic więcej się nie stało...mam nadzieje, że już wszystko ok??

    Nie mogę sobie nawet wyobrazić co czułaś w takiej chwili...ściskam

    OdpowiedzUsuń